• Dojazd do Przedszkola Miejskiego nr 2 przy ulicy Cichej to prawdziwa droga przez mękę. Rodziców odprowadzających swoje pociechy wita ogromne bajoro. Urząd miejski od lat pozostawał głuchy na prośby dyrekcji przedszkola.

     

    Po deszczu cały plac przed przedszkolem zamienia się w wielką kałużę. Nie ma tam jak dojść, bo przed budynkiem brakuje chodnika.

    – Od wielu lat staram się naprawić drogę dojazdową. Prosiłam o to w urzędzie miejskim od czasów pierwszej kadencji prezydenta Dychto. Mam grubą teczkę pism, które wysyłałam do magistratu. Na razie bez skutku – opowiada Elżbieta Dzionek, dyrektor przedszkola.

    Rodzice są oburzeni. Nie są w stanie zaparkować samochodu przed budynkiem, a doprowadzenie dzieci suchą stopą pod drzwi przedszkola graniczy z cudem.

    – Bezpieczeństwo dzieci jest zagrożone. Wywiesiłam kartkę, gdzie przepraszam rodziców za sytuację. Ale naprawdę nie wiem już, co robić. Władze miasta obiecują i nie dotrzymują słowa – żali się dyrekcja.

    W magistracie Elżbieta Dzionek prosiła o utwardzenie placu…

    więcej w wydaniu papierowym Nowego Życia Pabianic nr 10/2017

     

     

    Udostępnij