• Nad „Życiem po mastektomii” reżyser Zbigniew Gajzler pracuje już ponad rok. Zgromadził siedmiogodzinny materiał. Będzie go montował wspólnie z operatorem Witoldem Szulcem, swoim wieloletnim współpracownikiem. Muzykę napisze znany kompozytor Michał Lorenc.

    Do swego obrazu o historii kobiety po mastektomii reżyser zaangażował kolejną znaną aktorkę. To Hanna Dunowska, podziwiana chociażby w serialu „Barwy szczęścia”. Właśnie zakończyły się sceny z jej udziałem. Kręcono je w Warszawie.

    Jak doszło do tego spotkania? – zapytaliśmy reżysera.

    Zbigniew Gajzler: Z Hanną znamy się już od wielu lat. Pierwsze spotkanie było w 1980 roku na planie filmu „Czułe miejsca” Piotra Andrejewa. Potem w 1994 pracowaliśmy razem przy obrazie „Anioł śmierci”, gdzie aktorka grała u boku Rutgera Hauera. Długo nie widzieliśmy się, ale rok temu zaprosiłem ją do znajomych na Facebooku i odtąd mamy stały kontakt.

    Dunowska zainteresowała się projektem Gajzlera. Doskonale zna temat, gdyż jest już 10 lat po mastektomii. Prowadzi w Warszawie gabinet, w którym udziela kobietom porad psychoterapeutycznych. Wzmacnia je psychicznie.

    Bardzo ucieszyłem się z udziału Hani w moim filmie. Wzbogaci się o fajną postać…

    Zdjęcia kręcono w gabinecie Dunowskiej z udziałem głównej bohaterki Marzeny Lewandowskiej. Aktorka gra tu siebie. Rozmawia z bohaterką, udziela jej rad.

    Prawie rok robię ten film. Wydawało mi się, że o Marzence wiem wszystko, a tu nagle w rozmowie z Hanią moja bohaterka naprawdę się otworzyła. Okazało się, że przed chorobą przeszła kryzys małżeński – opowiada reżyser. – Hanna szuka źródeł choroby w psychice człowieka i wyznanie Marzenki tylko ją w tym utwierdziło. Zdrowa dusza to zdrowe ciało…

    Reżyser z pobytu w stolicy i powstałego tam materiału jest bardzo zadowolony. Pozostał mu tylko jeden dzień zdjęciowy – nakręcenie z dublerką badania piersi.

    Operator Witold Szulc dał mi siedem godzin nagrań. Z tego ma powstać pięćdziesiąt minut filmu. Czekam na wenę, jak przyjdzie, nie ruszę się z miejsca – wyznaje.

    Pojawienie się w marcu ubiegłego roku Zbigniewa Gajzlera na Facebooku zaowocowało wieloma fajnymi znajomościami. Jedna z nich to pisarka polskiego pochodzenia Aldona Likus-Cannon, mieszkająca w Monachium. Ją również zaintrygował najnowszy projekt pabianiczanina. Wspiera go i reklamuje w Niemczech. Wspólnie pracują – uwaga, pierwsi o tym piszemy! – nad książką, do której Zbigniew Gajzler napisał 14 rozdziałów. Rzecz będzie o kryzysie małżeńskim.

    Aldona Likus-Cannon opublikowała z Gajzlerem obszerny wywiad w monachijskim magazynie. Zapytała go m.in. o największe pragnienie. Wiecie, co odpowiedział? Że największym pragnieniem jest, aby „Życie po mastektomii” wielu kobietom dało nadzieję i aby każdego poranka patrzyły z radością i miłością na świat”. Niech tak się więc stanie. Czekamy na film…

    Udostępnij