• Dwa tygodnie temu świętowali nauczyciele. Bożena Klass też. Ta mieszkanka Pabianic ma 100 lat. Emerytowana nauczycielka języka polskiego i historii jest w doskonałej kondycji. Wspomina swoje szkolne czasy i pracę zawodową.

    Urodziła się 15 lutego 1919 roku w Rzgowie. Mama zajmowała się domem, a ojciec miał spółkę handlową. W 1933 roku ukończyła 7-letnią szkołę podstawową w Rzgowie.

    – Uczył mnie w pierwszej klasie pan Bodnar. Małymi cyframi wpisywał oceny. Pisaliśmy stalówkami: śledziówki pisały cienko, a krzyżówki grubo – wspomina Bożena Klass.

    Po kilku miesiącach zmienił go pan Rechciński, rzgowianin. Na koniec roku Bożenka dostała książkę w nagrodę. W drugiej klasie uczyła ją Scholastyka Cegiełkówna. W szkole panowała ciasnota, dlatego uczyli się w wynajętej izbie w sąsiednim domu. 10 lutego ich pani obchodziła imieniny.

    Dekorowaliśmy klasę kwiatami, chociaż był luty…

    W trzeciej zaczęła uczyć języka polskiego Filomena Salska. Prowadziła bibliotekę.

    – Na jej twarzy zawsze gościł miły uśmiech. Mówiła cicho, spokojnie. Nigdy nie podnosiła głosu. Rozmawiała z uczniami, tłumaczyła, nie karała fizycznie linią po łapach. Nikogo nie poniżała. Ja jej pomagałam, dostałam od niej w nagrodę książeczkę oszczędnościową z 5 złotymi (robotnica w fabryce w tydzień zarobiła 25 zł). Uczyła do klasy szóstej. Bardzo dobrze ją wspominam, co roku dostawałam nagrody za dobrą naukę.

    W szóstej klasie była wycieczka do Warszawy. Pojechali pociągiem. Zwiedzali Stare Miasto, Łazienki, Belweder. Statkiem wybrali się na Bielany. W karczmie Bochenka jedli jajecznicę.

    Na statku napisałam wiersz o Wiśle, taki patriotyczny. Po jego przeczytaniu marynarze włożyli go do butelki i wrzucili do Wisły…

    W szkole była bogata biblioteka. Salska prowadziła również kółko teatralne, Klass grała m.in. „W życiu św. Barbary”. Co roku odbywało się jedno przedstawienie.

    – Czytałam lektury, umiałam czytać już przed pójściem do szkoły. Z postaci historycznych imponował mi Bolesław Krzywousty. Lubiłam Piłsudskiego. Gdy był na leczeniu na Maderze, w szkole była akcja wysyłania pocztówek, ja też to zrobiłam…

    W 1933 roku w siódmej klasie była wycieczka do Gdyni i Jastarni. Forma nagrody za dobrą naukę. Filomena Salska była opiekunem. Zdarzył się wtedy niebezpieczny incydent.

    – Gdy staliśmy kilka godzin na dworcu w Gdańsku, kolega przez okno krzyknął: „Precz z Hitlerem”. Zaraz go ukryliśmy. Kolejarz z opaską ze swastyką wszedł do przedziału. Powiedział: macie szczęście, że jestem Polakiem

    W siódmej klasie języka polskiego uczył pan Korczyński. Zwracał uwagę, aby pisać ładnym pismem. Twierdził, że wygrał raz nową pracę, bo jego podanie było zauważone.

    Na zakończenie szkoły podstawowej dostała nagrodę. Była to bezpłatna nauka w gimnazjum im. Emilii Szczanieckiej.

    – Musiałam iść pieszo kilometr do tramwaju, potem jazda do Łodzi i dalej przez całe miasto. Uczyłam się tam dwa lata, były mundurki. Miałam dobre wyniki…

    Pewnego razu przeczytała ogłoszenie w „Rycerzu Niepokalanej”, że ksiądz poszukuje nauczyciela do uczenia religii. Miała wtedy 16 lat. Rodzice dali pieniądze na podróż, tata jej bardzo ufał.

    – Uczyłam religii w Kamieniu Nowogrodzkim, w Nalibokach, w Wołmach, blisko granicy ze Związkiem Radzieckim. Robiłam przedstawienia, powtórzyłam ze rzgowskiej szkoły „Życie świętej Barbary”. Pewnego razu biskup Bukraba z Pińska do nas przyjechał. Przy obiedzie powiedział, że na scenie byłam wyższa…

    Po kursie na wychowawcę kolonijnego Bożena pracowała na koloniach koło Sulejowa nad Pilicą. Były wakacje 1939 roku.

    – 1 września w piątek nie mogłam dotrzeć do Rzgowa. 3 września furmanką uciekaliśmy na wschód. Zatrzymaliśmy się w lesie. Z wojskiem zabrałam się w stronę Lublina. Byli już tam Niemcy. Wróciłam do Rzgowa pod koniec września…

    Szukała pracy w Łodzi. Zamknęli ją w więzieniu. W 1941 roku została wywieziona do Niemiec. Po wielu perypetiach trafiła do Wiednia, a następnie na Węgry w 1943. Miała 24 lata.

    – Była tam polska szkoła nad Balatonem. Chodziłam jako uczennica do polskiego liceum. Mieszkałam w internacie. Najpierw wkroczyli Niemcy, a potem Rosjanie. Do pracy poszłam jako tłumaczka. Dostawałam wtedy deputat. Z Rosjanami pojechałam nad Morzem Czarne. Pracowałam w biurze portowym…

    Spotkała tam wojsko polskie, które przyjechało z Polski po dary. Zabrała się z nimi do ojczyzny. Dotarła do Pabianic, a potem pieszo do Rzgowa. Dopiero wtedy zrobiła maturę. Na studia udała się do Łodzi, wybrała kierunki język polski i historię. Studiowała 4 lata.

    – Mąż Ireneusz studiował chemię na Politechnice Łódzkiej. Po skończeniu studiów mąż pracował w Łodzi. Ja uczyłam w różnych łódzkich szkołach…

    Założyła wtedy szkolny Komitet Odbudowy Zamku Królewskiego.

    – Widziałam go przed wojną, jego wspaniałe wnętrza zrobiły na mnie wielkie wrażenie…

    Pojechali do Warszawy, aby odgruzowywać Stare Miasto. Wieczorem w nagrodę dostali bilety do teatru. Na „Hamlecie” wszyscy pospali się ze zmęczenia.

    Mężowi zaproponowali pracę w fabryce leków „Herbapol” w Legnicy. Wtedy też, na początku lat 50., pani Bożena dostała pracę w technikum ekonomicznym (Obecnie Zespół Szkół Ekonomicznych im. Stefana Żeromskiego w Legnicy). Mieszkali tam od 1953 do 1978r. Tam prowadziła działalność teatralną. Miała przygotować jedną z powieści Henryka Sienkiewicza. Wybrała „Krzyżaków” i scenę spotkania Danusi i Zbyszka.

    – Aktorka wystąpiła w nowej sukni, a dla Zbyszka kupiłam złote guziki i stworzyłam z nich rycerski pancerz…

    Na użytek sztuki pożyczyła konie z PGR-u, a woźny prowadził je, trzymając za uzdę po parku. Dostała 800 złotych nagrody.

    – Honorowo się ich zrzekłam, uważając, że te pieniądze należą się szkole, a nie mnie. Często wyjeżdżaliśmy na wycieczki szkolne do Warszawy. Zwiedzaliśmy stolicę i odwiedzaliśmy teatry. Po jednym ze spektakli Wojciech Siemion zaprosił nas do swojego teatru…

    Przygotowywała dzieci do turnieju. We wrocławskim konkursie kuratoryjnym „Ucz się, chłopcze”, w którym wiedzę sprawdzano z historii, języka polskiego i obcego, jej uczniowie zajęli I miejsce. Pamięta, że w ogólnopolskim konkursie w Gdańsku chłopcy zajęli również pierwsze miejsce.

    – Spytałam się ich, co chcą w nagrodę, a oni wybrali mecz bokserski. Musiałam na niego z nimi iść…

    Gdy wrócili do Legnicy, to na dworcu witały ich tłumy. Były wiwaty.

    Po przejściu na emeryturę Bożena Klass przeniosła się do córki, do Opola. Zajmowała się wnukami.

    – Ale również dodatkowo pracowałam w szkole zawodowej…

    W 2000 roku zamieszkała w Pabianicach. Ale Legnica nie zapomina o niej. Została zaproszona na 70-lecie istnienia placówki w 2016 roku. W tym roku na Dzień Edukacji Narodowej również pojechała do Legnicy.

    Niedawno zostałam zaproszona do Szkoły Podstawowej nr 15 im. Armii Krajowej w Pabianicach. Jestem pod wielkim wrażeniem. Nowoczesne pracownie, wielkie korytarze i bardzo widać, że ta szkoła lubi przekazywać uczniom patriotyzm i dużą wiedzę o historii Polski – zakończyła swe wspomnienia była nauczycielka.

    wysłuchał: Aleksander Duda

    foto: Ol.

    Udostępnij