•  

    Po raz trzeci w Klubie Podróżnika PTTK zagościł dziennikarz-podróżnik Michał Cessanis.

    Na spotkanie z wicenaczelnym magazynu National Geographic Traveler do Galerii Ex Libris Miejskiej Biblioteki Publicznej w środę przyszło prawie sto osób. Gościa powitała dyrektor Marzena Litman, która przypomniała, że poprzednie spotkania autorskie promowały książki „Made in China” i „Cessanis na walizkach. Opowieści z pięciu stron świata”.

    Spotkanie „Kamperem przez Australię Zachodnią” Michał Cessanis rozpoczął od wspomnień z młodości i rodzinnych podróży z przyczepą campingową.

    Nauczyły mnie samodzielności, a od tamtej pory marzyłem, aby w podróż wyruszyć kamperem. W Australii Zachodniej byłem cztery lata temu, poznałam wtedy wielu miłych ludzi i urzekło mnie piękno tego kraju, dlatego też postanowiłem tam powrócić – powiedział.

    Poleciał do Perth na święta i sylwestra.

    Pomimo temperatur sięgających powyżej 30 stopni nie odczuwałem gorąca, gdyż klimat zbliżony jest do śródziemnomorskiego – wspominał.

    Perth jest stolicą stanu Australia Zachodnia. Został założony w 1829 roku i nazwany na cześć miasta w Szkocji – o tej samej nazwie. Jest najbardziej odosobnioną metropolią świata. Od najbliższego dużego miasta – Adelajdy – dzieli je 2845 km.

    Mnie zafascynowała tam Wyspa Kangurów położona na rzece Łabędziej

    W 1998 roku na wyspę wprowadzono 5 kangurów, których dzisiaj jest kilkadziesiąt. Można im z bliska robić zdjęcia. Ciekawym miejscem jest też park dzikich zwierząt. Jest domem dla wielu australijskich zwierząt, w tym kangurów, koali, oposów.

    Ze stolicy Cessanis wyruszył kamperem do Albany. 460 km i 6 godzin jazdy z przerwami.

    Zrobiłem wielkie zakupy. Jadąc przez bezludne drogi i pustynie, trzeba mieć wszystko, ponieważ często przez wiele setek kilometrów nie ma żadnego sklepu – mówił.

    Albany leży nad zatoką King George. Atrakcją jest tutaj muzeum stacji wielorybniczej, która funkcjonowała do 1978 roku. Wieloryby przypływają w okresie od czerwca do listopada.

    Wigilię spędziłem na prywatnej posesji przy składzie budowlanym, gdyż… źle ustawiłem wyszukiwanie w aplikacji WikiCamps. Następnego dnia dotarłem na plażę Two Peoples Bay. Wielka pustka. Obozowisko jest bezpłatne…

    Podróżnik zachwycił się również Elephant Rocks w Parku Narodowym Walpole Nornalup.

    Skały na plaży przypominają słonie, a także wylegujące się foki. Przeciskanie się przez skały dawało dużo radości – uśmiecha się.

    Kolejny zachwyt wzbudziła Aleja Gigantów, gdzie na wysokości 40 m położona jest kładka, którą spaceruje się w koronach gigantycznych eukaliptusów. Drzewa mają nawet 400 lat i często są wypalone w środku.

    Jeżdżąc po Australii widzieliśmy ślady po pożarach buszu. Ziemia jednak wciąż odradza się do życia, rośliny australijskie przystosowały się do pożarów…

    Droga pokierowała go na kemping Hamelin Bay Holiday Park. Wielką atrakcją są w zatoce wieloryby, delfiny i płaszczki, które przypływają do brzegu.

    Denerwowałem się, gdy ludzie wchodzili do wody i karmili płaszczki.

    Podróżnik odwiedził również latarnię morską na przylądku Cape Leeuwin, gdzie wody Oceanu Indyjskiego mieszają się z wodami Oceanu Południowego. Zaliczył miasteczko Busselton z najdłuższym molem na półkuli południowej (1841 m) oraz region winiarski Margaret River. A na koniec dotarł na pustynię Pinnacles Desert, gdzie z piasku wyrasta tysiące wapiennych stożków.

    Oczywiście opowieść Michała zilustrowana była pięknymi zdjęciami i fragmentami filmów.

    Publiczność oklaskami podziękowała gościowi za wizytę w Klubie Podróżnika.

    Jestem zachwycona relacją – powiedziała Gosia, która niedawno wróciła od siostry z Australii Zachodniej.

    A dla mnie – dodała Dagmara, pilot wycieczek – wielką atrakcją spotkania były filmy kręcone z drona.

    Udostępnij