• Mieszkam w centrum. Postanowiłam iść na spacer. Dla zdrowia, dla relaksu… Popatrzeć na piękną jesień…

    Rozpoczęłam spacer od ulicy Zamkowej. Po drodze – tragedia. Widok jak na wojnie. Zamkowa cała rozorana i żywego ducha. Doszłam do św. Jana. Niby czyściej, ale przy starym kinie Mazur pełno małpek. Dosłownie całe hałdy. A budynek wali się na potęgę. Poszłam dalej. Skręciłam w ulicę św. Rocha. Tam nie lepiej, małpki co rusz walają się nie tylko na chodniku, ale i na trawniku. Ciężko się na to wszystko patrzy.

    To jednak nie koniec. Teraz najlepsze. Dochodząc do Traugutta, ukazała mi się prawdziwa wizytówka Pabianic. Na środku chodnika stoi lodówka, a w niej pełno słoików z kiszonymi ogórkami…

    Szybko wróciłam do domu.

    Udostępnij