• W moich rozlicznych podróżach zagranicznych miałem możność zobaczenia wielu cmentarzy, a także pojedynczych grobów. Nie wszystkie kryją ciała. Niektóre są symboliczne, ale i tak wywierają olbrzymie wrażenie.

    Pierwszym, który pamiętam, a który jest grobem symbolicznym to pomnik/grób legendarnego króla Sparty Leonidasa, który wraz ze swoimi trzystoma wojownikami pod Termopilami stawił czoło kilkusettysięcznej perskiej armii króla Kserksesa. Bitwa ta była jedną z najważniejszych dla Greków. Cud się nie zdarzył, bo zdarzyć się nie mógł. Trzystu dzielnych Spartan poległo w nierównym boju. Poległ także ich król Leonidas, ale pozwoliło to ówczesnej Grecji zjednoczyć się i w konsekwencji pokonać wrogów. Dali przykład, poświęcili swoje życie. Patrząc na potężny pomnik otoczony trzystoma cyprysami symbolizującymi oddział, schyliłem czoło, oddając hołd jemu i jego hoplitom (starożytna nazwa wojownika greckiego) za heroizm i poświęcenie dla ojczyzny.

    Niezapomniane wrażenie wywarł na mnie inny pomnik, tym razem wiernego przyjaciela człowieka – psa. Na Cmentarzu Łyczakowskim w Lwowie znajduje się jego kamienny pomnik. Stoi przed grobem człowieka, który był jego panem. Każdy przewodnik lwowski prowadzi zwiedzających w to miejsce. Po śmierci pana pies codziennie przychodził na jego grób, aż któregoś dnia ludzie zauważyli, że pies nie żyje. Fakt ten tak poruszył serca mieszkańców Lwowa, że ufundowali psu pomnik. Czy może być piękniejszy przykład wierności?

    Symboliczny grób na Górze Nebo w Jordanii ma także Mojżesz, który prowadził swój lud do „ziemi obiecanej” i który z tej właśnie góry pokazywał ją swojemu ludowi. Do dziś trwają poszukiwania właściwego miejsca pochówku Mojżesza na Górze Nebo, jak na razie bez skutku.

    Każdy kto odwiedził Jerozolimę, był z całą pewnością w Bazylice Grobu Pańskiego, w której wnętrzu znajduje się grób, w którym miał być pochowany Jezus. Ów grób znajdował się kiedyś poza murami miasta, nieopodal tzw. Golgoty, wzgórza, na którym Jezusa ukrzyżowano. Później powstała w tym miejscu świątynia, a jej centralnym punktem jest właśnie grób Jezusa. Wydawałoby się, że to „najświętsze ze świętych miejsc” i że winno być przede wszystkim miejscem skupienia i modlitwy. Być może „trafiłem” tam w nieodpowiednim momencie, bo dla mnie w niczym świętego miejsca nie przypominało. Wielojęzyczny tłum wokół grobu był bardzo agresywny, ludzie się przepychali, kłócili, każdy chciał niejako siłą wejść do środka. Nie pomagały napomnienia i uwagi strażników strzegących grobu. Widziałem jak niektórzy ze zgromadzonych zaczęli się między sobą przepychać i nawet doszło do rękoczynów.

    Pusty grób, a właściwie grobowiec, zobaczyłem w Petrze w Jordanii. Zastanowiło mnie, w jaki sposób został wykuty w skale. Okazało się, że ludzie budowali go, wykuwając „od góry”. Byłem pełen podziwu dla ich kunsztu, który przetrwał wieki całe. W takich grobowcach chowano królów tego starożytnego państwa.

    Widziałem piramidy w Egipcie, które były grobowcem jednego człowieka – faraona. Ale to co zobaczyłem w Chinach, przerosło moje wyobrażenie o tym, jak władca wyobraża sobie życie po swojej śmierci. Cesarz Qin Shi, który nie należał do tych „dobrych” władców dbających o swoich poddanych, wymarzył sobie, że po jego śmierci będzie mu w zaświaty towarzyszyła i strzegła go armia składająca się z 8000 żołnierzy (na razie odkryto tyle ich posągów wykonanych z terakoty), ponad 100 rydwanów bojowych i blisko 500 koni w pełnym wymiarze. Życzenie cesarza musiało być spełnione i dziś na obszarze ponad 100 km kwadratowych odkrywane są ciągle miejsca, gdzie ukryta jest tzw. „terakotowa armia”. Oglądając to miejsce, zastanawiałem się, ilu żywych straciło życie, aby jeden człowiek, nawet taki potężny, czuł się bezpieczny w zaświatach. Myślałem, jakim trzeba było być narcyzem, megalomanem przeświadczonym o swojej świętości. Wszak życie jest tylko jedno i tylko przypadkowe zaoranie pola przez chińskiego wieśniaka spowodowało, że ludzie dziś tego cesarza wspominają.

    Już na zakończenie – 1 listopada, ale przede wszystkim w dni poprzedzające to święto, zanosimy na groby swoich bliskich kwiaty i zapalamy znicze. Wyznawcy judaizmu na grobach swoich bliskich kładą natomiast kamienie. Zwyczaj ten pochodzi z czasów biblijnych, kiedy to ciało zmarłego złożone w grobie na pustyni zabezpieczano kamieniami przed dzikimi zwierzętami.

    Każdy sposób jest dobry, aby o swoich zmarłych z rodziny czy spośród przyjaciół pamiętać. Dopóki bowiem „żyje” o nich pamięć, to trwać będą w naszych myślach i wspomnieniach.

    tekst i foto: Andrzej Chałupka

    Grobowiec w Petrze

    Grób Jezusa w Bazylice Grobu Pańskiego w Jerozolimie

    Żydowskie groby w Jerozolimie

    Udostępnij