W piątek, 19 maja, na scenie pubu „CZWÓRKI” zagościł białostocki zespół COCHISE z wokalistą Pawłem Małaszyńskim.
Zanim na scenie wystąpiła gwiazda wieczoru publiczność rozgrzewał zespół MOIRA z Łodzi ze znakomitym wokalistą i założycielem Igorem Wodzyńskim. Wszyscy świetnie się bawili, a kiedy na scenie pojawił się Paweł Małaszyński, pabianiczan ogarnęło szaleństwo. Jednak po godzinie energetycznego koncertu pod klub przyjechała policja, informując organizatorów o skargach mieszkańców okolicznych bloków na zbyt głośną muzykę. Kiedy Małaszyński dowiedział się, że istnieje ryzyko przerwania koncertu, nie dowierzał.
– To chyba nasz pierwszy koncert, który musielibyśmy przerwać – powiedział wokalista Cochise.
– Witamy w Pabianicach – z ironią krzyknął ktoś z tłumu.
– Co to za miasto?! – dodała inna fanka. – Jak się w Pabianicach nic nie dzieje, to wszyscy narzekają, że wieje nudą. Jak się zacznie coś dziać, to wszystkim przeszkadza, że jest za głośno. Gdzie pabianiczanie mają się bawić przy energetycznej, rockowej muzyce w tym smutnym i szarym mieście?
Koncert został skrócony. Małaszyński zaśpiewał jeszcze cztery utwory. Incydent nie wpłynął na pozytywną atmosferę wśród zachwyconych gości oraz zespołu. Na koncercie Cochise nie zabrakło nawiązania do tragicznej śmierci legendy stylu grunge Chrisa Cornella, który zmarł 17 maja, a który był inspiracją dla twórczości grupy. Małaszyński wypowiadał się o wartości życia i postawieniu się przeciwnościom losu.
Po występie członkowie zespołu rozmawiali z fanami, bardzo chętnie rozdawali autografy i pozowali do zdjęć. Mimo skróconego koncertu wykonawcy nie zniechęcili się do Pabianic i obiecali, że na pewno tu wrócą.
Cochise z wokalistą Pawłem Małaszyńskim, znanym aktorem, to białostocki zespół grający muzykę będącą oryginalnym połączeniem rocka i grungu. Grupa powstała w 2004 roku i od tego czasu zagrała kilkaset koncertów oraz nagrała pięć studyjnych albumów. Z Małaszyńskim w pubie „CZWÓRKI” zagrali Wojtek Napora, Radek Jasiński i Adam Galewski.