•  

    Poszukiwania 35-latka z Dłutowa zakończone.

    Po ponad dwóch tygodniach zaginiony mężczyzna odnalazł się. Jest w szpitalu w Bełchatowie. Jedzie już do niego rodzina i policja.

    Mamy szczęśliwy finał poszukiwań 35-letniego Konrada z Dłutowa. Zaginiony siedział w myśliwskiej ambonie. Był głodny i zaniedbany.

    Rodzina zgłosiła jego zaginięcie 5 maja. Dwa dni wcześniej 35-latek wsiadł w swojego volkswagena polo i opuścił rodzinny dom w Dłutowie. Nie było z nim żadnego kontaktu. Na ślad 35-latka trafiono trzy dni po otrzymaniu zgłoszenia. W lesie w gminie Kluki (powiat bełchatowski) spacerowicz zauważył otwartego volkswagena. To go zaniepokoiło i zawiadomił policję.

    Natychmiast rozpoczęły się zakrojone na szeroką skalę poszukiwania z udziałem strażaków, policjantów i psów tropiących. W akcji uczestniczyło ponad 100 osób. Bez rezultatu. Po publikacji policyjnego komunikatu do funkcjonariuszy zajmujących się tą sprawą napływały sygnały, że zaginiony był widziany właśnie na terenie powiatu bełchatowskiego. Policjanci dokładnie weryfikowali każdą informację, jednakże nie przynosiły one rezultatu – informuje kom. Joanna Szczęsna, rzecznik prasowy KPP Pabianice.

    Przełom nastąpił 19 maja, a pomogła czujność jednego z mieszkańców. Przed godziną 22.00 dyżurny bełchatowskiej policji otrzymał zgłoszenie, że w pobliżu ambony w lesie w okolicy Kuźnicy Kaszewskiej zauważono dziwnie zachowującego się mężczyznę. Zgłaszający widział komunikaty o poszukiwanym 35-latku i skojarzył, że może to być on. Do lasu natychmiast pojechali bełchatowscy policjanci. Niestety, ze względu na późną porę zgłaszający nie był w stanie dokładnie powiedzieć, gdzie widział zaginionego.

    W poniedziałek, 20 maja, nad ranem policjanci i leśniczy przeczesali teren dookoła. 35-latek rzeczywiście siedział w myśliwskiej ambonie. Był głodny i zaniedbany. Kontakt z nim był utrudniony. Policjanci wezwali pogotowie. Konrad trafił do szpitala w Bełchatowie, dokąd niezwłocznie pojechała jego rodzina.

    Udostępnij