• 1Mackiewicz
    2Witczak
    3Zakrzewski
    5Hile
    6Kozowska
    7Kups
    7Stasiak
    8Berner
    9Gryzel
    9Marczak
    10Michalski
    11Grenda
    12Paszkiewicz
    14Wojcik
    14Zeligowski
    15Grabarz
    16HaburaJoanna
    16Korona
    16Zaborowska
    17Brozyna
    17Jozwiak
    17Pedziwiatr
    17Redowicz
    18Kania
    18Sikora
    18sRusinek
    19Duraj
    19Grzejszczak
    19Wojtowicz
    20Bujacz
    20Gryglewski
    20Habura
    21Jaksa
    21Stencel
    21ZStasiak
    22Lenarczyk
    22Pierzchaa
    22Skrobacz
    23Badek
    23Wadowska-Filarska
    24Nowak
    24Ramisz
    24Wojtczyk
    25Lewandowska
    26Wroblewski
    previous arrow
    next arrow
  •  

    Parafia Chrystusa Króla zorganizowała kolonie dla swoich najmłodszych podopiecznych. Głównym organizatorem był ksiądz Karol Gąsiński, a ekipę logistyczno-opiekuńczą stanowiły Małgorzata Włodarczyk, kwalifikowany opiekun kolonijny, i Monika Włodarczyk, nauczycielka w Szkole Podstawowej w Mogilnie Dużym.

    Wielka wakacyjna przygoda rozpoczęła się w piątek, 5 lipca, o godzinie 8.00 na placu kościelnym przy ulicy Karniszewickiej. Po odliczeniu się na liście ostatniego kolonisty autokar ruszył w drogę. Pierwszą atrakcją, którą odwiedzili koloniści w drodze do Karpacza, było indiańskie miasteczko Western City w Ścięgnach.

    Przez chwilę mogliśmy poczuć atmosferę Dzikiego Zachodu, strzelając z łuku, jeżdżąc konno czy wspinając się na pal. Ta ostatnia atrakcja była nie lada wyzwaniem, któremu udało się sprostać jedynie dwóm dziewczynkom: Hani i Oli. W nagrodę otrzymały specjalnie wybitą odznakęmówi Małgorzata Włodarczyk. Zanim wyruszyliśmy w dalszą drogę, obejrzeliśmy pokaz napadu na bank, który przeniósł nas do Ameryki za czasów gorączki złota znanej z westernów.

    Po przyjeździe do ośrodka kolonijnego i zakwaterowaniu koloniści otrzymali pierwsze ważne zadanie: wymyślenie nazwy pokoju. Na drzwiach zawisły plakaty z napisami: Aniołki księdza Karola, Różyczki, Malinki, Imprezowe Ziomale i inne. Pierwszy dzień pobytu zakończył się spacerem do świątyni Wang. Koloniści dowiedzieli się, że drewniany ewangelicki kościół został przeniesiony do Karpacza Górnego w roku 1842 z Norwegii.

    Następnego dnia przyszedł czas na podbój karkonoskich wodospadów. Ścieżką rowerową koloniści dotarli na polanę z dwoma budynkami: klimatycznym drewnianym szałasem o nazwie Sielanka oraz schroniskiem Kamieńczyk. Po krótkim szkoleniu przeprowadzonym przez pracownika Karkonoskiego Parku Narodowego i założeniu kasków zeszli do niezwykle urokliwego wąwozu. Na końcu tarasu widokowego ich oczom ukazała się najwyższa kaskada Sudetów – mierzący 27 metrów wodospad Kamieńczyka. Zachwycając się niepowtarzalnym urokiem tego miejsca, pabianiczanie wysłuchali legendy o siedmiu rusałkach, które, opłakując swoją zmarłą siostrę, dały początek wodospadowi. Dowiedzieli się również, że to miejsce odwiedzane corocznie przez tysiące turystów zostało wykorzystane jako plan filmowy „Opowieści z Narni. Książę Kaspian”.

    W drodze powrotnej odwiedzili drugi karkonoski wodospad powstały dzięki erozyjnej działalności rzeki Szklarki. Choć jest on znacznie niższy (mierzy 13,3 m), warto go zobaczyć, ponieważ leży w niezwykle urokliwym wąwozie, którego ściany tworzą granitowe bloki skalne sprzed 300 milionów lat.

    Po powrocie do ośrodka młodzież otrzymała kolejne zadanie. Tym razem „każdy pokój” musiał przygotować piosenkę o kolonii, wykorzystując znany motyw muzyczny. Śmiechu i zabawy było co nie miara. Poza konkursem wystąpiła również kadra: kierownik kolonii i opiekunki grup, którzy zaśpiewali piosenkę ułożoną do muzyki znanego przeboju Lady Pank „Mniej niż zero”. Ostatecznie konkurs wygrały Patrycja i Maja.

    Niedziela upłynęła pod hasłem „odpoczynku i zabawy”. Po śniadaniu koloniści udali się na mszę świętą. I jak to w górach bywa, dojście do kościoła okazało się być wyczerpującą wyprawą, ponieważ znajdował się on w Karpaczu Dolnym, a droga powrotna „jak pokuta za grzechy” prowadziła cały czas pod górę. Po obiedzie koloniści szaleli na torze saneczkowym, który wszystkim, bez względu na wiek, sprawił wiele frajdy. Wieczór upłynął na konkursie wiedzy o Karkonoszach. Pięć osób zdobyło nagrody i tytuł znawcy tych gór. Zwycięzcy: Oliwia, Kacper, Łukasz, Mateusz, Adam, w nagrodę otrzymali gry. Po quizie młodzież tańczyła i brała udział w różnych tanecznych konkursach: mumia, gorące krzesła, kareta czy taniec na gazecie.

    W poniedziałek koloniści udali się do Skalnego Miasta. Przewodnik przekazał im ogrom szczegółów dotyczących historii miast i miasteczek mijanych na trasie podróży do Czech. Dowiedzieli się m.in., że w Kowarach wydobywano rudy żelaza od 1158 roku, produkowano broń palną, a sam Zygmunt August zamówił tu 200 luf do muszkietów, zaś po II wojnie światowej wydobywano intensywnie rudy uranu i wiele osób przypłaciło pracę w kopalni życiem.

    Po aktywnym poniedziałku nastał jeszcze bardziej aktywny wtorek. Tym razem obrano kurs na Zamek Chojnik. Wspinaczka na górę o tej samej nazwie trwała około 40 minut. Choć trasa wiodła po wybrukowanej ścieżce, była wymagająca i trzeba było zrobić kilka krótkich przerw na odpoczynek. Ruiny zamku Chojnik są dobrze zachowane i mają niepowtarzalny klimat. Na dziedzińcu wysłuchano legendy o księżniczce Kunegundzie. Koloniści wdrapali się również za zamkową wieżę, z której roztacza się przepiękny widok na Kotlinę Jeleniogórską. W XIII wieku na skalnej skarpie Góry Chojnik Bolko I wybudował drewniany dworek myśliwski, który w XIV wieku przebudował na zamek kamienny Bolko II. Położenie spowodowało, że ta „górska twierdza” nigdy nie została zdobyta, a dzieła jej zniszczenia dokonała sama natura – pożar spowodowany uderzeniem pioruna w roku 1675. Do autokaru młodzież wróciła czarnym szlakiem, bo, jak mawiają „rasowi” turyści, żaden miłośnik gór nie schodzi ze szczytu tą samą ścieżką, jaką na niego wszedł. Po drodze mijali Zbójeckie Skały z tajemniczymi grotami i jaskiniami.

    Środa minęła na wędrówce do Wieściszowic, gdzie rozpoczyna się szlak na Wielką Kopę i Kolorowe Jeziorka. Poślizg czasowy spowodował, że koloniści dotarli jedynie do jeziorka purpurowego i żółtego, które powstały w wyrobiskach po wydobyciu pirytu, czyli „złota głupców”. Po poobiedniej drzemce ruszyli na termy w Cieplicach. Ciepłe wody basenów cudownie ich odprężyły, zmniejszając bolesność mięśni powstałą po kilku dniach górskiej wędrówki.

    Ostatni dzień pobytu w Karpaczu rozpoczął się wizytą w muzeum „Tajemnice karkonoskie”. Wystawa muzealna była zdecydowanie multimedialna i przeniosła młodzież w świat legend i przypowieści związanych z historią Karkonoszy. Kolejnym punktem tak miło rozpoczętego dnia było zdobycie najwyższego szczytu Sudetów – Śnieżki (1602 metrów n.p.m.).

    Wybraliśmy wariant mniej ambitny i skorzystali z wyciągu na Kopę, a potem weszliśmy na szczyt drogą jubileuszową. Na szczycie zrobiliśmy sobie parę fotek, miedzy innymi na tle słynnego Obserwatorium Meteorologicznego przypominającego wyglądem trzy połączone ze sobą dyski – wspomina Monika Włodarczyk.

    Kolonijny wieczór obfitował w wiele atrakcji. Rozpoczął się pieczeniem kiełbasek przy ognisku. Potem przeprowadzono kolejny konkurs wiedzy o atrakcjach Karkonoszy. Tym razem brylowali: Marta, Patrycja, Szymon, Adam, Olek i Łukasz. Na specjalne wyróżnienie zasłużyła Marta, która znała odpowiedzi na wszystkie pytania quizu, wykazując się ogromną wiedzą geograficzną. Kolejnym punktem wieczoru były kalambury, w których młodzież błysnęła pomysłowością i kreatywnością. Rozstrzygnięty został konkurs na najczystszy pokój. W tej rywalizacji wygrał pokój numer 111, czyli RÓŻYCZKI, którego gospodarzami były Maja, Agata i Patrycja.

    Kolonie parafialne zakończyły się w piątek, 12 lipca. W drodze do Pabianic czekała ich jeszcze ostatnia atrakcja – przejście trasą ekstremalną podziemnego miasta w Osówce. Podziemia te powstały w 1943 jako część kompleksu Riese. Zwiedzanie mrocznych i wilgotnych korytarzy okazało się być niezwykle ekscytujące, szczególnie spływ tratwami, spacer po moście linowym i kładkach umieszczonych nad wodą. Niektórzy się ubrudzili lub skąpali, ale zabawa była przednia.

    Księdzu Karolowi Gąsińskiemu należą się ogromne podziękowania. Przez cały wyjazd pokazywał młodym ludziom, jak można aktywnie i bez nałogów spędzać czas oraz właściwie kształtować relacje z rówieśnikami. Wymagał, jednocześnie odnosząc się z ogromnym szacunkiem i kulturą do dzieci. Takich właśnie księży potrzeba współczesnemu Kościołowipodsumowała Monika Włodarczyk.

    Udostępnij