To miały być wysoko opłacone kursy, a skończyły się podłym oszustwem. Pikanterii dodaje fakt, że dopuścił się tego ksiądz, osoba obdarzona ogromnym zaufaniem społecznym. Duchowny w chwili popełnienia czynu miał 3,7 promila alkoholu!
Dwóch pabianickich taksówkarzy zostało bezczelnie oszukanych przez wyrachowanego księdza. Duchowny sprytnie ich zmanipulował, by następnie pozbawić zarobku.
Zaczęło się, kiedy 49-letni Marek K. (ksiądz) zaczepił na postoju jednego z nich. Podawał się za biznesmena, któremu skradziono dowód osobisty. Twierdził, że kradzieży dopuścił się jeden z kolegów po fachu. Kazał zawieźć się do Łodzi, bo „musiał” załatwić tam kilka istotnych spraw.
Taksówkarz zwietrzył w tym niezły zarobek i zawiózł 49-latka w wyznaczone miejsce. Pasażer był bardzo rozmowny, opowiadał o rzekomych biznesach, chwalił się pieniędzmi, złotymi sygnetami oraz zegarkiem. Panowie zatrzymali się przy kilku hotelach. Żaden z nich nie chciał jednak zameldować księdza, ponieważ ten twierdził, że nie miał dowodu osobistego.
– Był nerwowy, mówił, że potrzebuje się napić – opowiada taksówkarz.
Kierowca zatrzymał się przy sklepie i kupił pasażerowi alkohol oraz kartę doładowującą telefon. Na tym wycieczka się jednak nie skończyła, ponieważ Marek K. wymyślał kolejne kursy. Taksówkarzowi kazał zawieźć się jeszcze w kilka miejsc. Wspomniał o kredycie, którego nie mógł otrzymać przez internet.
– Język zaczął mu się coraz bardziej rozplątywać i wyznał, że nie jest biznesmenem, a… księdzem. Dużo opowiadał na temat Kościoła, dzielił się swoją wiedzą w tym temacie. Nie omijał również kontrowersyjnych tematów – mówi.
więcej w papierowym wydaniu Nowego Życia Pabianic nr 1/2020