Agnieszka Sudra-Biernacka – miłośniczka podróży z Pabianic – wyruszyła do Ameryki Południowej. W Peru, Boliwii i Chile postanowiła zaliczyć jak najwięcej rekordów geograficznych: najgłębszy na świecie kanion Colca, największą pustynię solną Salar de Uyuni, najwyżej położone żeglowne jezioro świata Titicaca, najwyżej położoną stolicę świata La Paz oraz najwyżej usytuowane gejzery.
Kiedy wyruszyliście do Ameryki?
– Do Peru polecieliśmy na początku wakacji – odpowiada Agnieszka Sudra-Biernacka. – Na półkuli południowej zaczynała się wtedy pora zimowa. Wyprawa trwała trzy tygodnie i miała charakter niskobudżetowy. Bilet kupiony w promocji linii KLM.
Czy był to pierwszy wyjazd do Ameryki Południowej?
– Był to kolejny pobyt w tym urzekającym zakątku świata. Rok wcześniej byłam z synem w Brazylii i zakochałam się w Ameryce Łacińskiej. Odkąd sięgam pamięcią do czasów studiów geograficznych, to właśnie Peru z Machu Picchu oraz pustynia Atacama w Chile to były ikony tego kontynentu.
Wspomnij, jakie były wasze pierwsze wrażenia…
– Zachodnie wybrzeże Ameryki Południowej, które oblewa Ocean Spokojny i zimny prąd peruwiański, pozbawione jest roślinności. Wygląda to trochę jak krajobraz marsjański w przeciwieństwie do soczystych rozbuchanych tropikalną roślinnością wschodnich wybrzeży Ameryki nad Oceanem Atlantyckim, widziane rok wcześniej w Rio de Janeiro.
Co najbardziej lubisz w podróżowaniu?
– Fascynację podróżami przekazali mi rodzice, którzy od czasów studenckich sporo podróżowali i przekazali mi niejako pasję poznawania świata. Dla mnie podróże to odkrywanie nieznanego i smakowanie wolności, pozwalają nam inaczej spojrzeć na świat.
Jaka była trasa wycieczki i atrakcje?
– W Peru na Płaskowyżu Nazca oglądaliśmy tajemnicze rysunki, które z pokładu Cesny T270 wyglądały jak figury geometryczne. Potem był trekking w kanionie Colca i rejs statkiem po jeziorze Titicaca. W Boliwii zwiedziliśmy La Paz, najwyżej położoną stolicę świata, około 4000 metrów n.p.m., gdzie zamiast metra zbudowano system kolei naziemnej – gondolowej. Następnie zwiedziliśmy kopalnie srebra w Potosi oraz największe solnisko na świecie Salar de Uyuni. W Chile podziwialiśmy bezkres pustyni Atacama, gorące źródła, gejzery i wulkany – jeden z aktywniejszych sejsmicznie rejonów świata. Następnie zwiedziliśmy tak zwany pępek świata Cusco, dawną stolicę potężnego państwa Inków, i na wielki finał przepiękne Machu Pichu -jeden z siedmiu cudów świata.
Co spodobało się najbardziej?
– Na pewno niesamowite widoki Machu Pichu, miasta – twierdzy Inków, położonego w trudno dostępnych Andach na wysokości 3000 metrów nad poziomem morza, strategicznie wkomponowanego w naturalną rzeźbę terenu. Wielu emocji dostarczył nam trekking na dno kanionu Colca. Różnica poziomów wynosiła 1500 metrów w pionie, w terenie około 30 kilometrów. To były dwa dni spontanicznej wędrówki w otoczeniu ścian skalnych, na pograniczu zdrowego rozsądku. W czasie pobytu większość czasu spędza się na wysokości powyżej 3000 metrów, co warto skonsultować z lekarzem przed wyjazdem. Należy też pamiętać o aklimatyzacji przed wysiłkiem fizycznym. Zdarzają się przypadki choroby wysokościowej (soroche), która objawia się bólami głowy, brzucha i wymiotami.
Czego skosztowaliście, jakich potraw i napojów?
– Jedliśmy świnkę morską (cuy), podstawowe danie mięsne Inków. Smakuje jak wyschnięty kurczak. Często jadaliśmy sałatkę z surowych ryb z orzeszkami, czyli ceviche, pieczone alpaki i lamy oraz ziemniaki pod wieloma postaciami. W Peru występuje ponad 100 ich odmian. Próbowaliśmy też herbaty z liści koki. Dobra na chorobę wysokościową, ale smakuje nijako, a także tutejszy konkurent napoju Coca Cola, czyli Inca Cola.
Jak wygląda tam transport? Czy jest bezpiecznie?
– Podstawowym środkiem transportu między miastami są dalekobieżne autobusy. Siatka połączeń jest naprawdę bardzo rozbudowana, zarówno w przypadku połączeń krajowych, jak i międzynarodowych. Na przykład odległość 1200 kilometrów z La Paz w Boliwii do San Pedro de Atacama w Chile kosztuje 60 dolarów. Autobusy są stosunkowo tanie i bardzo komfortowe, ale przez wąskie i kręte górskie drogi i spore odległości przejazdy są bardzo długie. W związku z tym często wybieraliśmy opcję jazdy nocą, dodatkowo oszczędzając na kosztach noclegu.
Proszę o kilka słów na podsumowanie tej amerykańskiej podróży…
– W Ameryce Łacińskiej oprócz fantastycznej przyrody podziwiamy także otwartość i radosne podejście do życia Latynosów oraz ich kolorowe, roztańczone i niekończące się fiesty. Osobiście uważam, że wyjeżdżając w ten rejon Ameryki Południowej, nie ma się czego obawiać w zakresie bezpieczeństwa, tak jak w Brazylii, a jedynie zachować ostrożność.