• Mówi o sobie, że zawsze miał w życiu dużo szczęścia. W sobotę, 19 marca, kończy 100 lat!

    Józef Wachowiak urodził się 19 marca 1922 roku we wsi Głupice, gmina Drużbice, jako syn Teodora i Marcjanny. Miał 3 braci i 4 siostry. Dobrze pamięta czasy biedy…

    – Z braćmi musiałem wymieniać się butami, aby pójść do kościoła – wspomina.

    W 1939r., kiedy wybuchła II wojna światowa, jako 17-letni chłopak został wcielony do wojska.

    – Byłem łącznikiem w regionie łódzkim. Nosiłem pseudonim „Cichy”. Jestem jednym z ostatnich pamiętających tamte czasy…

    Ten polski oficer w stopniu podporucznika za czynny udział w walce o niepodległość został odznaczony z rąk Prezydenta RP Lecha Wałęsy Krzyżem Walecznych Armii Krajowej oraz Odznaką Weterana Walk o Niepodległość.

    Mówi o sobie, że zawsze miał w życiu dużo szczęścia.

    – Udało mi się uniknąć masowych aresztowań, kiedy to po 45. roku zagościła u nas wyzwoleńcza Armia Radziecka – opowiada.

    Dumny był z siebie, gdy w 1946 roku zdał egzamin na prawo jazdy, mimo trudności ze zgromadzeniem potrzebnych środków finansowych. Zawsze był zaradny i pracowity. Dzięki temu w 1947 przeprowadził się do Pabianic i podjął pracę w PSS Społem. Wspomina, jak jeździł sanitarką (przeznaczoną do przewozu chorych i rannych) jako kierowca – konwojent rozwożący pieczywo i mięso.

    Z żoną Joanną (jest wdowcem od 22 lat) dorobił się syna Włodzimierza, córki Ewy, wnuczek Eli (u której teraz mieszka), Kasi, Natalki, ukochanej prawnuczki Kai i prawnuków Wiktora oraz bliźniaków Franka i Filipa.

    Zapytany, co najbardziej lubi robić, odpowiada: – Kiedyś wycieczki samochodem, zwiedzanie, w szczególności zamków, kościołów, klasztorów. Niezapomniane są też spotkania z rodzeństwem, rodziną, prace przy domu i w ogrodzie. Teraz pozostaje mi rozwiązywanie krzyżówek i oglądanie TV, choć ostatnie wydarzenia napawają mnie lękiem, w jakich czasach przyjdzie żyć moim najbliższym…

    Gdy pytamy, jaka jest recepta na tak długie życie, Józef Wachowiak śmieje się, mówiąc: – Trzeba się dobrze prowadzić! Piłem tylko okazjonalnie. Wstawałem do pracy o 3.00, ale starałem się wysypiać, no i nigdy się nie kłóciłem. Po co?

    Stulatek, dodajmy, ma duże poczucie humoru. Rodzina potwierdza, że nigdy nie przeklinał, nie podnosił głosu, na wszystko się zgadzał, a jak się nie zgadzał, to mówił: „Babcia nie kazała”.

    Jaka jest Pana recepta na długie życie?

    Przede wszystkim zachowajmy pogodne usposobienie i spokój – odpowiada.

    Seniorowi nie dokuczają poważne choroby. Jest w bardzo dobrej kondycji psychiczno-fizycznej. Nie psoci, nie zrzędzi, nie narzeka. Po prostu Anioł.

    Potwierdza to najstarsza wnuczka.

    – W każde święta od wielu, wielu lat, kiedy składamy sobie życzenia, mówi: „To już chyba ostatni raz sobie życzymy”, a ja odpowiadam: „Józiu pamiętasz? Ty jesteś chłopak na 102!” – dopowiada wnuczka Ela. – I tego Ci życzę!

    foto: zbiory rodzinne

    PS. Do serdecznych życzeń dla czcigodnego Jubilata dołącza się cała redakcja „Nowego Życia Pabianic”.

    Udostępnij

    3 komentarze

    Możliwość komentowania została wyłączona.