• To trudne do uwierzenia, ale instruktor do spraw sportu Wiesław Dobiech zakończył swą pracę w Młodzieżowym Domu Kultury. Był tam… od zawsze.

    W MDK-u na zakończenie roku szkolnego 2021/22 znanego instruktora żegnały władze powiatu, dyrekcja, współpracownicy i rzesza przyjaciół. O swojej pracy i pasji do sportu Wiesław Dobiech zechciał opowiedzieć naszym czytelnikom.

    Gimnastyka od dzieciństwa

    Urodził się 30 marca 1949 roku w Pabianicach. Uczęszczał do Szkoły Podstawowej nr 9.

    – Pamiętam bardzo małą salę gimnastyczną. Ale na szczęście mieliśmy ładny park, były gonitwy i podchody – wspomina.

    W 1966 roku wraz z rodziną przeprowadził się na Lewityn (obecnie MOSiR). W ośrodku rekreacyjnym, który wtedy powstał, ojciec Józef był gospodarzem, a mama Anastazja pracowała w hotelu.

    – Całe tamto życie to woda, trampolina. Po studiach wróciłem tutaj jako ratownik. Jak idę dziś na Lewityn, to wspomnienia mam miłe…

    Po podstawówce w 1964 roku zaczął naukę w I LO. Pierwsza klasa miała zajęcia jeszcze w budynku „Budowlanki”. W drugiej klasie uczniowie przeszli do nowo oddanej szkoły.

    – Moim wychowawcą był Jan Rospęk, anglista. W obejściu bardzo formalny, punktualny, patrzył cały czas na zegarek. Wychowania fizycznego uczył Tadeusz Dłużyński. Fajny nauczyciel. Głównie trenowaliśmy siatkówkę, ale moją pasją była zawsze gimnastyka sportowa…

    Ojciec Józef był instruktorem gimnastyki w PTC Pabianice. Ze starszym bratem Zbyszkiem Wiesiek od dzieciństwa uprawiał gimnastykę sportową na przyrządach. 

    – Najbardziej lubiłem ćwiczenia wolne, na przykład salta na planszy i ćwiczenia na drążku – wspomina.

    Gdy miał drugą klasę sportową, to został wicemistrzem Polski SZS w gimnastyce sportowej w Olsztynie. Miał 15 lat. PTC miało wtedy silną grupę, m.in. trenował Janusz Zawada czy Wiesław Dorada.

    Do połowy studiów trenowałem…

    Studia magisterskie rozpoczął we Wrocławiu w 1967r. Była to Wyższa Szkoła Wychowania Fizycznego (obecnie AWF). Nauka nie sprawiała mu kłopotu, egzaminy zdawał w pierwszych terminach. Musiał zaliczać poszczególne dyscypliny sportowe, teorię sportu, anatomię, biologię.

    Atmosfera przyjazna. Były obozy letnie, zimowe, narciarskie. Pamiętam, że w trakcie studiów były także zajęcia wojskowe…

    Czasy akademickie tętniły życiem. Trudne warunki. Na pierwszym roku kilkanaście osób spało w jednym pokoju. W następnych latach był już luksus, bo… tylko cztery osoby.

    – Pamiętam plac Grunwaldzki we Wrocławiu. Pusty, domy z widocznymi śladami bombardowań…

    Czas na pracę

    Dostał propozycję zostania na studiach. Jednak podjął decyzję o powrocie do Pabianic. Pierwsza praca to SP nr 17 (1971r.)

    – Przez dwa lata wracałem do domu z bólem głowy od hałasu…

    Od razu też rozpoczął pracę w sekcji gimnastyki sportowej dziewcząt prowadzonej przez Annę Marciniak w sali gimnastycznej SP nr 15, a potem w Międzyszkolnym Ośrodku Sportowym przy ulicy Traugutta. Był odpowiedzialny za akrobatykę, poręcze i skoki.

    – Przez dziesięć lat mnóstwo zawodów, obozów letnich i zimowych. Sekcja była wiodąca w okręgu łódzkim. W roku 1972 dziewczęta wygrały Spartakiadę Młodzieżową w Łodzi. Mam satysfakcję, bo sporo moich gimnastyczek zostało nauczycielkami wychowania fizycznego – mówi trener.

    Rozwijała się wspaniała współpraca z bułgarskim klubem w Sofii. Mieli wymianę, nawzajem się odwiedzali. Będąc na wędrówce po górach koło Sofii, dotąd pamięta, że na dole było ciepło, a na górze leżał śnieg.

    W roku 1973 zaczął pracować w Zespole Szkół Mechanicznych (obecnie ZS nr 1). Pracę zaproponował Dobiechowi uznany nauczyciel wf Andrzej Matuszyk. Była to praca z młodzieżą, często już dorosłą.

    Te lata podsumowuje tak: – Mnóstwo sukcesów w każdej dyscyplinie. Byliśmy najlepsi w mieście i województwie. Głównie piłka ręczna i nożna. Wielu uczniów trenowało w klubach. Wielu zostało nauczycielami, między innymi Krzysio Lewandowski czy Andrzej Papuga, Janusz Słomiński. Jesteśmy w stałych kontaktach.

    I tak minęło 27 lat do roku 2000, gdy… przeszedł na wcześniejszą emeryturę.

    Współzawodnictwo sportowe

    Wiesławowi Dobiechowi zaproponowano pracę w Młodzieżowym Domu Kultury przy ulicy Pułaskiego. Najpierw trenował akrobatykę z grupami Ganeszu, a potem prowadził już zajęcia dla całej młodzieży.

    Przez 15 lat było wiele wyjazdów na konkursy taneczne. Obozy letnie organizowane były najczęściej w Zakopanem i Murzasichlu.

    – W górach atmosfera Zakopanego sprzyjała fajnym zajęciom, w tym licznym wycieczkom…

    Od początku pracy w MDK-u wraz z dyrekcją zaczął organizować współzawodnictwo sportowe szkół w powiecie pabianickim. Były to gry sportowe, pływanie, lekkoatletyka, szachy, tenis stołowy, badminton, gry i zabawy oraz inne. Przez te lata najwięcej sukcesów w mistrzostwach wojewódzkich na koncie miały Szkoły Podstawowe nr 3 i 16. Ze szkół średnich wcześniej zwyciężał ZS nr 1, a obecnie ZS nr 2.

    – Muszę pochwalić Szkołę Podstawową numer 5 i Szkołę Podstawową numer 2 w Konstantynowie Łódzkim za sukcesy pływackie oraz ostatnio Szkołę Podstawową numer 1 z Pabianic za wyniki w badmintonie – dodaje Dobiech.

    Pożegnanie

    Podczas podsumowania roku współzawodnictwa sportowego w MDK-u uroczyście pożegnano odchodzącego na emeryturę Dobiecha. Dostał piękny puchar, stosowną tabliczkę, medal dla „najlepszego organizatora sportu na świecie” i burzę oklasków. Był też tort w kształcie… boiska do badmintona.

    – Łzy mi się zakręciły w oku. Było dużo zdjęć na pamiątkę i miłych słów od starosty, dyrekcji, MOSiR-u i nauczycieli…

    Drugie pożegnanie było z nauczycielami MDK.

    – Przez te lata pracy byłem zadowolony ze współpracy z nauczycielami, dyrektorami szkół, sędziami i kierownikami obiektów – wyznał Dobiech. – MDK był dla mnie jak drugi dom. Współpraca z dyrektor Grażyną Wójcik i nauczycielami układała się wspaniale. Za to im bardzo dziękuję.

    Co teraz będzie robił nasz bohater?

    Na pewno wraz z żoną Elżbietą odwiedzi córkę Annę, która mieszka w Portugalii. Latem przesiadywać będzie też na działce leśnej w Ldzaniu. Ponieważ rzeźbi w drewnie (a robi to od 30 lat), na pewno wydłubie kolejne lipowe cudo. 

    Jednak ulubiony ruch nie pozwoli Wiesławowi Dobiechowi na siedzenie w miejscu. Przed nim jeszcze niejedno… salto.

    Aleksander Duda

    foto: zbiory prywatne

    Udostępnij

    2 komentarze

    1. Wspaniały nauczyciel WF oraz pedagog który zaszczepił nam zamiłowanie do sportu i rywalizacji.
      Pamiętam drążek w mechaniku i akrobacje jakich się uczyliśmy.
      Były niezapomniane SKS-y , lekcje i polonez 🙂

    2. Wiesia poznałem kilkanaście lat temu jako organizatora sportowych imprez szs sumienny, zdyscyplinowany i pracowity, współpraca z nim to była sama przyjemność pozdrawiam i witam w gronie spełnionych emerytów – pozdrawiam kolega Zdzisiek ze Zgierza

    Możliwość komentowania została wyłączona.