• Cześć, jestem Daimon. Uważam, że każdy z nas przychodzi na świat ze specjalną misją do wypełniania. Za sens życia uważam odkrycie jej oraz zrealizowanie, w pełni zgadzając się i akceptując to, co mamy do wykonania – mówi 28-letni pabianiczanin Damian „Daimon” Nowacki, psycholog, raper i wolontariusz.

    Sprawiasz wrażenie człowieka-orkiestry. Czym się zajmujesz na co dzień? Jakie masz pasje?

    Od ponad dwóch lat jestem aktywnym zawodowo psychologiem. Pracuję z dziećmi i młodzieżą. Oprócz tego czas z najmłodszymi spędzam również podczas działań w Grupie Wolontarystycznej „Agrafka”. Prywatnie oraz razem z wolontariuszami poprzez projekty psychoedukacyjne staram się rozwijać świadomość i zwiększać umiejętności emocjonalno-społeczne u młodzieży i nie tylko. Z coraz większą ochotą angażuję się w działania społeczne w przestrzeni naszego miasta. Na co dzień pasjonuję się sztuką oraz filozofią, a jako twórca piszę teksty oraz nagrywam rap.

    Psychologia, muzyka, wolontariat, a może jeszcze coś innego. Co jest ci najbliższe? Co daje najwięcej radości, satysfakcji i spełnienia?

    Najwięcej radości i satysfakcji dają mi chwile spędzone na scenie. Uwielbiam moment, gdy wychodzę i zaczynam grać swoje utwory. Czuję wtedy, jak jednoczę się z ludźmi pod sceną. Przepełnia mnie entuzjazm i poczucie spełnienia. Jestem wdzięczny za każdy uśmiech widziany pod sceną.

    Gdybyś musiał wybrać jedną aktywność, którą możesz się zajmować do końca życia, to jaka by to była?

    Granie koncertów.

    Skąd czerpiesz inspirację?

    Moją największą inspiracją artystyczną jest raper Quebonafide. Jego osobowość porywa mnie od lat. Bywało nawet tak, że próbowałem się do niego upodabniać. To z jego twórczością w życiu utożsamiałem się najbardziej i najczęściej. Inną inspiracją jest Agnieszka Jaksa, koordynatorka „Agrafki”. Dzięki Agnieszce uczę się bycia autentycznym, spełniania marzeń i podążania za swoimi pragnieniami płynącymi prosto z serducha. A od przyjaciela Adriana uczę się, że miłość w życiu jest najważniejsza oraz tego, jak jej pokłady odnajdywać w sobie.

    Jakie były początki każdej z twoich dróg? Kto zaszczepił w tobie poszczególne pasje?

    Od dziecka towarzyszy mi ciekawość słowa oraz fascynacja sposobem posługiwania się nim, zwłaszcza w literaturze i poezji. Bywało, że całe dnie upływały mi nad rozmyślaniem, skąd wiem, że słowo „krzesło” opisuje właśnie ten przedmiot i dlaczego to słowo brzmi właśnie w ten, a nie inny sposób. Nie pamiętam już, w której klasie szkoły podstawowej napisałem, ze wsparciem mamy, w ramach dodatkowego zadania baśń. To było moje pierwsze dzieło, które stworzyłem. W życiowej drodze na chwilę zgubiłem swoje talenty i zamiłowania. Po czterech latach technikum elektronicznego i rozpoczęciu studiów na politechnice podjąłem decyzję o tym, że chcę studiować psychologię. Wpływ na decyzję miał wspomniany już Quebonafide. W swoich utworach poruszał tematy egzystencjalne. Zagłębiając się w jego twórczość oraz historię życia, podjąłem decyzję o nowej ścieżce rozwoju. Wolontariat zaś pojawił się podczas odbywanych w ramach studiów praktyk w Warsztacie Terapii Zajęciowej w Pabianicach. Tam poznałem Agnieszkę Jaksę i dowiedziałem się o „Agrafce”. Porwała mnie niczym Quebonafide cztery lata wcześniej. Po prostu wiedziałem, że to jest miejsce dla mnie. Natomiast swój pierwszy rap zacząłem robić jako szesnastolatek, kiedy moim idolem był raper Peja. Wraz z kolegami z osiedla nagrywaliśmy utwory w moim mieszkaniu. Robiliśmy to przez dwa, trzy lata. Wtedy brakło mi wiary, odwagi i zaufania do siebie, by pozostać w tym konsekwentnym. Do rapu wróciłem w wieku 26 lat i coraz bardziej czuję, że chcę podążać tą drogą.

    Co udało się już osiągnąć na różnych polach? Z jakiego osiągnięcia jesteś najbardziej dumny?

    Dziękuję za to pytanie. Kiedy przypominam sobie, co zrobiłem do tej pory, czuję dumę i wdzięczność za to, że jestem obecnie tu, gdzie jestem. Ciągle siebie zaskakuję. Kiedy nagrywałem swój pierwszy kawałek, cieszyłem się. Gdy realizowałem pierwszy teledysk, cieszyłem się. Gdy poszedłem nagrać pierwszy numer do Este, cieszyłem się. Gdy wystąpiłem pierwszy raz na 9. edycji Rap Lokalu,  cieszyłem się. Biorąc udział w konkursie na antenie Radia Eska, jarałem się. Mam wrażenie, że z każdym kolejnym zrealizowanym pomysłem i projektem przekraczam swoje wyobrażenie na temat siebie. Jestem za to wdzięczny. To pozwala mi nie stawiać sobie oczekiwań, zwłaszcza względem tego, jaka będzie moja twórczość i dokąd z nią zajdę. Jednak po trzech latach rapowania stwierdzam też, że wciąż się ograniczam i nie daję sobie pełnego przyzwolenia na realizowanie się w tej roli. Bywam asekuracyjny i ostrożny. Jestem dumny z tego, co już zrobiłem, ale myślę, że mogę być bardziej odważny i zdecydowany w realizacji kolejnych projektów.

    Skąd w tobie tyle zapału, zaangażowania i energii?

    Po prostu kocham to, co robię. Jara mnie to. Gdy posadzimy drzewo, ono zaczyna rosnąć. Czerpie energię z systemu korzennego pod ziemią oraz słońca na zewnątrz. Nie zastanawia się, jak to robić, po prostu rośnie i się rozwija. Korzystam z tej samej energii, dostępnej dla każdego. Gdy robię to, co mnie spełnia, mogę czuć się zmęczony fizycznie, jednak psychicznie i duchowo tryskam energią. Pasja to jedna z moich największych wartości. Nie wyobrażam sobie robienia czegoś inaczej, niż całym sobą i z zaangażowaniem. Pomógł mi w tym najprawdopodobniej tata. Był wymagający. Ze swoim zamiłowaniem do języka, słów i filozofii musiałem włożyć naprawdę dużo zaangażowania i starań, by, wykonując z nim różne prace budowlane, nie zrobić sobie krzywdy młotkiem i innymi narzędziami (śmiech). Chciałem być dobry w tym, co robię. Nawet jeśli to zadanie nie mieściło się w „mojej dziedzinie”.

    Czym jest dla ciebie szczęście? Jak je osiągnąć?

    To pytanie zadawałem sobie wiele razy, pisząc swoją pracę magisterską. Do jakich wniosków doszedłem i co dzisiaj sądzę o szczęściu? Szczęścia nie ma na zewnątrz. Nie znajdę go w pieniądzach, relacjach, sławie. Nie znajdę go, osiągając sukces. Moim zdaniem szczęście to stan wewnętrznego spokoju i równowagi, pełnej akceptacji na to, co nam się w życiu przytrafia i już przytrafiło. Szczęście to zaakceptowanie swojej historii i odwaga, by żyć według własnego pomysłu na siebie, w zgodzie ze swoją misją. Szczęście to nie jest coś, co możemy osiągnąć. Szczęście to coś, co możemy poczuć, kiedy stanie się ono naszym wyborem.

    Co jest najważniejsze w życiu?

    Poczucie sensu oraz poznanie swojej misji. To uczucie, kiedy wstajesz rano i wiesz, po co to robisz i wiesz, po co będziesz to robić do końca życia. I poczucie, że służy to czemuś większemu niż tym sam.

    Co jest najtrudniejsze w pomaganiu innym?

    Dla mnie nieuzależnianie radości z pomagania od tego, czy ktoś to doceni i podziękuje.

    Która twoja piosenka jest ci najbliższa, która jest szczególnie ważna?

    Każdą z nich piszę i tworzę całym sobą. Dla mnie to, co robię, jest sposobem na wyrażenie siebie oraz zmierzenie się z samym sobą. Nie potrafię powiedzieć, do której mi najbliżej. W każdą byłem tak samo szczerze zaangażowany.

    W jednym z utworów wprost przyznajesz, że borykasz się z depresją. W Polsce to wciąż temat tabu. Co chciałbyś powiedzieć osobom, które zmagają się z tym samym problemem? Jak sobie pomóc?

     Tak, wciąż przytrafiają mi się nawroty depresji. Przyznam, że czuję się niezręcznie, odpowiadając na pytania dotyczące mojej energii i przebojowości. Lubię te cechy w sobie, ale zdarza mi się zapominać, że przytrafiają nam się również gorsze dni. Wstyd przed pokazaniem słabości i siebie innego, niż znacie mnie na co dzień ze sceny, ma wpływ na to, że depresja nawraca. Dlatego nie wstydźcie się tego, kim jesteście. Depresję traktuję jak cenną informację. To znak, żebym zadbał o siebie. Uczę się wyrażania wdzięczności do swoich epizodów depresji, bo one przypominają mi o tym, że jest coś, co przed sobą schowałem, wyparłem. Szukam odpowiedzi na to, przed czym te stany depresyjne chcą mnie uchronić, o czym poinformować. Zapytałaś, jak sobie pomóc? Skorzystaj z profesjonalnego wsparcia bądź ze wsparcia kogoś bliskiego. Kogoś, komu ufasz. Komuś, przy kim czujesz, że możesz przy nim w bezpieczny sposób być ze swoimi trudnymi emocjami. Spójrz na swoją depresję, jak na przyjaciela, jak na życzliwy ci telegram, w którym jest informacja, że coś przeoczyłeś. Czego w twoim życiu ostatnio było za dużo? A może czegoś brakuje? Nie chowaj tego. Sprawdź. Każdemu, kto w życiu doświadcza depresji i trudu emocjonalnego, wysyłam morze empatii i zrozumienia w stanach, gdy popadają w bezradność i  przestają wierzyć w swoją bezwarunkową wartość i wyjątkowość.

    Co chciałbyś osiągnąć? Jakie masz marzenia, plany, cele?

    Osiąganie kojarzy mi się z dojściem do jakiegoś miejsca, gdzie nie ma nic dalej. Zdobyciem czegoś, co ma swój kres. Ja zadaję sobie pytanie, co chcę jeszcze w życiu zrobić? To napawa mnie nadzieją. Chcę wydać swój album, który będzie kompletnym materiałem opowiadającym spójną historię. Chcę promować psychoedukację wśród młodzieży oraz dalej cieszyć się pomaganiem. Mam marzenie, by zagrać koncert przed większą publicznością. Mam marzenie, by wystąpić w produkcji filmowej. Najbliższe plany i cele dotyczą więc rozwoju mnie jako artysty.

    Gdzie widzisz się za kilka lat?

    W otoczeniu jeszcze większej ilości artystów. Wśród ludzi podchodzących z pasją do życia. Na scenie. W domu, na obrzeżach miasta, wśród zieleni, blisko lasu.

    Czego życzyć ci na przyszłość?

    Zaufania do siebie i odwagi.

    Dziękujemy za rozmowę.

    rozmawiała: Klaudia Kardas

    foto: Anna Wendler, Rafał Grawski, Katarzyna Golińska,

    Oliwia Sokołowska, Krzysztof Michaś, Natalia Mykhailovska

    Udostępnij