• 11 września do Pabianickiej Spółdzielni Mieszkaniowej wpłynęła petycja mieszkańców, którzy sprzeciwiają się nasadzeniom przed blokiem nr 288 przy ul. Dolnej. Dlaczego?

    Jako członkowie i mieszkańcy bloków (284, 285, 287, 288, 289, 291), należących do Pabianickiej Spółdzielni Mieszkaniowej, żądamy informowania nas drogą e-mailową bądź listownie o wszelkich inwestycjach na podwórku osiedlowym między ulicami Dolną i Podleśną. Wymagamy takiej formy komunikacji z administracją spółdzielni za sprawą nieskoordynowanych działań władz spółdzielni na naszym podwórku – na wniosek jednej mieszkanki bloku spółdzielczego. (…) od 08.09.2023r. bez uzgodnień z resztą mieszkańców pod blokiem 288 zamieszkałym przez opisaną, wjechał ciężki sprzęt, niszcząc teren trawiasty i instalując pas krzewów. Nie zgadzamy się na niedemokratyczny i kosztowny proces inwestycyjny wbrew woli większości mieszkańców oraz z ich funduszy, za ich plecami. W państwie demokratycznym, którego prawom podlega spółdzielnia, należy informować mieszkańców o lokalnych zmianach w przestrzeni zielonej. Jedna osoba nastawiona oportunistycznie do reszty nie może za plecami innych wpływać na zmiany dotyczące kilkuset osób” – czytamy w dokumencie.

    Petycje były dwie. Jak mówi rzecznik prasowy spółdzielni Sławomir Urbańczyk, pierwszą złożyła nie jedna, a piętnaście osób z bloku nr 288 przy ul. Dolnej 25a. Lokatorzy prosili w niej o interwencję z związku z dzikim boiskiem, które powstało pod ich oknami. Mieszkańcom przeszkadzała głośna gra w piłkę i krzyki dzieci.

    W odpowiedzi na pismo pod blok wjechał ciężki sprzęt. Spulchniono ziemię i dokonano nasadzeń. To z kolei nie spodobało się innej grupie mieszkańców. Do PSM trafiła kolejna petycja. W niej lokatorzy żądają usunięcia krzewów.

    Żądamy podjęcia natychmiastowych działań w celu przywrócenia do stanu pierwotnego trawnika pod blokiem nr 288 oraz informowaniu nas na bieżąco zgodnie z regulacjami Kodeksu Postępowania Administracyjnego o podjętych przez spółdzielnię działaniach przed ich realizacją” – napisali.

    O komentarz w sprawie poprosiliśmy Pabianicką Spółdzielnię Mieszkaniową.

    My jako spółdzielnia musimy patrzeć obiektywnie i nie działać w emocjach. Zasada jest taka, że każdy lokator ma się czuć dobrze i ma mieć zapewniony spokój. Z tego względu na 308 bloków mamy około 110 placów zabaw i kilkanaście boisk. Place osiedlowe są podzielone na pewne strefy. Zgodnie z regulaminem, dzieci powinny bawić się w miejscach do tego przeznaczonych – powiedział w rozmowie z Nowym Życiem Pabianic rzecznik spółdzielni Sławomir Urbańczyk.

    Rzeczywiście, w Regulaminie Porządku Domowego i Współżycia Mieszkańców (dostępnym na stronie internetowej PSM) w punkcie piątym przeczytać możemy: „Dzieci powinny bawić się w miejscach do tego celu przeznaczonych. Za niewłaściwe zachowanie się dzieci i za szkody przez nie wyrządzone, tj. brudzenie ścian, niszczenie instalacji, urządzeń osiedlowych, niszczenie zieleni oraz hałasowanie, odpowiadają rodzice lub prawni opiekunowie”.

    W zasobach spółdzielni mieszkają dzieci i młodzież, ale także osoby pracujące na różne zmiany, osoby starsze, schorowane. Oni potrzebują odpocząć na ławeczce na skwerze czy wyspać się we własnym domu. Na osiedlu nie żyją tylko rodziny z dziećmi. Wszyscy musimy się szanować i żyć w zgodzie. 15 lokatorów błagało, żeby zrobić nasadzenia i uniemożliwić w ten sposób dzieciom głośną grę w piłkę, wrzaski, krzyki i wulgaryzmy – tłumaczy Urbańczyk.

    Lokatorzy niezgadzający się z wprowadzonymi zmianami podkreślają także, że korzystanie dzieci z pełnoprawnego boiska, zamiast tego dzikiego pod blokiem, jest problematyczne, a wręcz niebezpieczne.

    Administracja spółdzielni nr 4 wywiesiła na całym osiedlu w każdej klatce prośbę o przemieszczanie się naszych dzieci o 400 m dalej, na inny plac zabaw, w celu zagrania w piłkę na tamtejszym boisku. W zeszłym roku nasze dzieci, korzystając z uroków feralnego boiska, zostały zaatakowane przez miejscowego agresora z nożem w ręku. Na szczęście dzieci uciekły przed nim, a o całej sytuacji została poinformowana policja oraz dzielnicowy. Bardzo dziękujemy „cioci” spółdzielni za dobre rady wychowawcze wyklejone na każdej klatce. My rodzice znamy lepiej potrzeby naszych dzieci i wiemy, jak zmniejszyć ryzyko wypadku bądź zagrożenia życia naszych pociech. Część naszych dzieci jest w wieku, który uniemożliwia im takie migracje. Kontrolujemy dzieci z balkonów i okien z racji ich wieku” – argumentują mieszkańcy.

    I na ten zarzut odpowiedział rzecznik PSM: – Boisko znajduje się nie 400, a 200 metrów dalej. Rodzice twierdzą, że taka migracja jest niemożliwa, bo dzieci są za małe i nie widać ich z okien. Ale na Boga, jak ma się dziecko, to się nim zajmuje i zaprowadza się na takie boisko. Na tym osiedlu są dwa ogrodzone, bezpieczne place zabaw, a 200 metrów dalej jest dostępne dla dzieci boisko. Dzieci powinny się bawić w wyznaczonych miejscach pod opieką rodziców. My zrobiliśmy wszystko zgodnie z regulaminem, z myślą o wszystkich ludziach mieszkających na osiedlu, nie tylko o dzieciach, ale i tych pracujących, starszych i schorowanych.

    Mamy więc w przedmiotowym konflikcie dwie strony i dwie racje…

    Udostępnij