• „Jestem chory na Pabianice, choć to trudna miłość” – mówi 24-letni Gracjan A. Majewski, założyciel i lider stowarzyszenia „Pracownia Pomysłów”. Z młodym pabianiczaninem porozmawialiśmy o jego działalności i o tym, co jeszcze można byłoby zmienić w naszym mieście.

    Jesteś założycielem i liderem pabianickiego stowarzyszenia „Pracownia Pomysłów”. Młody chłopak zajmujący się Pabianicami. To dość nietypowe. Co Cię do tego skłoniło?

    Moi znajomi śmieją się, że jestem „chory na Pabianice”. Kocham to miasto, czuję się z nim zżyty. Wiem, że to jest moje miejsce na ziemi. To sprawia, że bardzo bym chciał, żeby to było najlepsze miejsce do życia. Nikogo nie muszę chyba przekonywać, że wiele jest u nas rzeczy do poprawy. Choć trzeba tu oddać, że prezydent Grzegorz Mackiewicz bardzo się stara i powoli Pabianice zaczynają się zmieniać.

    Czym konkretnie zajmujecie się w „Pracowni Pomysłów”?

    Naszym zadaniem jest wspieranie pozytywnych przemian w Pabianicach. Przyglądamy się działalności polityków. Tam gdzie trzeba, punktujemy, ale przede wszystkim wspomagamy naszymi sugestiami czy zebranymi opiniami pabianiczan. Staramy się to robić porządnie, nie pod publiczkę. Tu podam przykład naszego ostatniego badania opinii mieszkańców o stanie Pabianic. Napisaliśmy kwestionariusz na ponad 65 pytań, w którym pytaliśmy o naprawdę każdy aspekt funkcjonowania miasta. Część z nas po zajęciach w szkole, część po studiach – bo w końcu nikt z nas nie ma więcej niż 25 lat – „zaczepiała” ludzi na Lewitynie, SDH-u czy innym ruchliwym miejscu. Chyba się nie pomylę, gdy powiem, że to było największe takie oddolne, społeczne badanie na przestrzeni ostatnich 10 lat.

    Zdaje się, że stowarzyszenie nie jest Twoim pierwszym krokiem w działalności publicznej, prawda?

    Miałem odrobinę szczęścia na studiach (śmiech). Poszła fama, że jestem zaradny, pracowity i coś tam potrafię myśleć. Zainteresowano się mną. Skończyło się na tym, że u końca drogi zostałem dyrektorem biura jednego z kół parlamentarnych w sejmie. To była jak dotąd przygoda życia. Zajmowałem się sprawami administracyjnymi i merytorycznymi. Wstępnie opiniowałem projekty ustaw dla grupki posłów, monitorowałem proces ustawodawczy, a nawet zdarzało się pisać wystąpienia. To było satysfakcjonujące móc usłyszeć z ust posła de facto swoje słowa.

    Jak oceniasz sejm, mając możliwość widzieć jego pracę „od kuchni”?

    Powiem tak, to była przygoda, która nauczyła mnie dużo praktycznych umiejętności, głównie miękkich, oraz wyposażyła w wiedzę, jak te mechanizmy działają. Ale jednocześnie odarła mnie ze wszelkich romantycznych wyobrażeń o działaniu „polskiej świątyni demokracji”.

    Jesteś członkiem jakieś partii politycznej?

    Nie.

    Jakie są Twoje plany na przyszłość, jeżeli chodzi o działalność w mieście?

    Moim celem jest zachęcić młodych ludzi, moich rówieśników, do interesowania się tym, co się dzieje w mieście. Pokazania im, że też mają głos i są narzędzia, dzięki którym można zmusić radnych czy urzędników do wysłuchania nas. Pabianice nam się wyludniają i starzeją. Jeżeli to ma być choć trochę atrakcyjne miejsce do życia dla młodych, to warto zacząć zwracać na nas uwagę.

    Jak chcecie to osiągnąć?

    Jednym ze sposobów jest przeprowadzanieróżnych akcji w szkołach. Przypomnę nasze konkursy z wiedzy o konstytucji czy Unii Europejskiej. Jedną z nagród była wycieczka do sejmu i senatu. Oprowadzali nas posłowie i senatorowie z regionu. Dzielili się z nami swoimi opowieściami. To bardzo interesowało młodych. I chyba się zaciekawili… To pierwszy krok ku osiągnięciu tego mojego celu.

    Twoje największe marzenie dotyczące pracy społecznej?

    Chciałbym móc dołożyć swoją cegiełkę do uczynienia z Pabianic lepszego miejsca do życia. Z perspektywy lat spojrzeć i móc uczciwie powiedzieć, że coś fajnego powstało także dzięki mnie. Działa i służy wszystkim.

    Załóżmy, że redakcja NŻP posiada magiczną różdżkę i umożliwia Ci to. Co byś zmienił w Pabianicach?

    Pabianice bardzo potrzebują miejsca do spędzania wolnego czasu przez mieszkańców. Powinniśmy zaprojektować przestrzeń ku temu, a inwestorzy czy lokalni przedsiębiorcy sami ją wypełnią. Tylko musi zostać opracowana spójna koncepcja dla określonych miejsc. Weźmy na tapet dwie lokalizacje. Powołując się na naszą ankietę, zdecydowana większość pabianiczan uważa SDH za centralny obiekt miasta. Marzy mi się, aby powstała tam mediateka, czyli – poza funkcjonalnością biblioteki – nowoczesne i niezobowiązujące miejsce, gdzie miło jest po prostu być, przysiąść na trochę i odpocząć, czytając książkę czy rozmawiając ze znajomymi. Każdy, kto był w bibliotece przy ulicy Koszykowej w Warszawie, będzie wiedział, o czym mówię.

    A ta druga lokalizacja?

    Jestem z Bugaju. Tutaj bezsprzecznie centralnym punktem na mapie jest „mały rynek”. Poza targowiskiem jest tam coś w rodzaju placu, wokół którego zgromadzone są budynki. Uważam, że fajnie byłoby zmienić choć trochę przeznaczenie niektórych z nich. Przyszykować przestrzeń pod restaurację czy bar. Wszyscy z żalem wspominamy słynny lokal „Piętro Niżej”, vis-a-vis kościoła. Nie mówię o stworzeniu drugiej OFF-Piotrkowskiej, ale czegoś o podobnym przeznaczeniu, w odpowiedniej dla tego miejsca skali. Ten plac to miejsce z dużym potencjałem, a które wymaga odnowienia „na wczoraj”.

    Za co kochasz Pabianice?

    Pabianice to trudna miłość (śmiech). Ale odpowiadając na pytanie, to lubię w naszym mieście skalę. Tu wszystko jest w ludzkiej skali. Pabianice nie przytłaczają. Mają wszystkie pozytywne cechy miasta powiatowego, ale jak pragniesz zaznać wielkomiejskiego życia, wystarczy wsiąść w tramwaj i odczekać 30-40 minut. Tu po prostu przyjemnie się żyje, a już na pewno jest tu ogromny potencjał, żeby zrobić z tego miasta przyjemne miejsce do życia.

    Na koniec skupmy się odrobinę na Tobie. Co studiujesz, jakie są Twoje plany na przyszłość?

    Kiedy rozmawialiśmy pierwszy raz, byłem jeszcze studentem. Dziś mogę się pochwalić, że jestem magistrem prawa, który obronił się na 5. Jestem z tego bardzo dumny! Studia prawnicze są bardzo rozwijające i przydatne dla każdego, bez względu na to, jaki zawód chce się w przyszłości wykonywać. Teraz mam chwilę przerwy i nadrabiam zaległości towarzyskie. W końcu mogę również nadrobić zaległości czytelnicze, a trochę się tego nazbierało (śmiech). Odfajkowałem już pierwszą pozycję, „Zabić drozda” Harper Lee. To klasyka światowej literatury. Przyjemnie się czyta. Potem, myślę, żeby zająć się zagadnieniami związanymi z kontrolą administracji publicznej – to jeden z moich koników w działalności naukowej. Temat bardzo aktualny, zważywszy na obecną sytuację polityczną. To dziedzina prawa, w której zajmujemy się patrzeniem na ręce władzy, wszelkiej władzy, tej rządowej, ale i samorządowej. W małej skali możemy robić to my wszyscy, którzy nie piastujemy żadnego urzędu poprzez wnioski o dostęp do informacji publicznej czy petycje. Na marginesie, to te drugie były przedmiotem mojej pracy magisterskiej, więc mogę o nich sporo powiedzieć. Zachęcam wszystkich pabianiczan do aktywnego udziału w społeczeństwie obywatelskim. Bierzmy sprawy w swoje ręce, bo zmiany nie spadają z nieba, a przynajmniej nie te, na które oczekujemy.

    Dziękujemy za rozmowę i życzymy powodzenia w realizacji wszystkich planów.

    rozmawiała: Klaudia Kardas

    foto: Nel Pawełczyk

    Udostępnij