• Poznajcie Matching Rebels, pabianicki zespół hardrockowy. Tworzy go piątka młodych i utalentowanych ludzi.

    Matching Rebels powstał trzy lata temu. A tworzy go piątka przyjaciół z Pabianic i okolic. To Artur Majchrzak (wokal), Aleksander Wojtaszek (gitara prowadząca), Katarzyna Gabinowska (perkusja), Krzysztof Kociołek (gitara rytmiczna) oraz Adam Szubert (gitara basowa).

    Opowiedzcie coś o sobie.

    Aleksander: – Nazywamy się Matching Rebels i wszyscy jesteśmy przed trzydziestką. Jesteśmy muzykami-rzemieślnikami, cały czas samodzielnie rozwijamy swój warsztat. Ja zaczynałem swoją przygodę w pabianickim MOK-u, tam grałem w pierwszych zespołach. Podobnie Kasia i Krzysiek.

    Katarzyna: – Olek jest głównym kompozytorem naszych utworów. Zazwyczaj to my dogrywamy swoje partie pod jego kompozycje. Artur pisze teksty, ja dogrywam bębny, a Krzysiek i Adam odpowiadają za sekcję instrumentalno-rytmiczną.

    Jakie są wasze związki z Pabianicami?

    Krzysztof: – Kasia, ja i Olek pochodzimy z Pabianic, tutaj się wychowaliśmy i dorastaliśmy. Znamy się bardzo dobrze z czasów nastoletnich. Każdy z nas w tym okresie grywał w pabianickim MOK-u. Adam pochodzi z Łodzi, a Artur z Ostrowa Wielkopolskiego.

    Kiedy i w jakich okolicznościach założyliście zespół?

    Aleksander: – Zespół został założony w 2021 roku, w pandemii.Wówczas potrzeba zapełnienia wolnego czasu byłatak silna, że postanowiłem powrócić do regularnejgry na gitarze. Właśnie tak powstał Matching Rebels.

    Katarzyna: – Dostałam od Olka wiadomość z propozycją stworzenia nowego projektu. Tak powstało Matching Rebels, do którego zaraz potem dołączył również Krzysiek. W obecnym składzie, razem z Adamem i Arturem, gramy od początku 2023 roku.

    Jaką muzykę gracie?

    Artur: – Alternatywnego hard rocka. Swoją twórczość opieramy nazespołach, których słuchaliśmy w dzieciństwie, takich jak Metallica, Muse,Megadeth, Arctic Monkeys, Nirvana czy Queens of the Stone Age.

    Do jakiej grupy odbiorców chcecie trafiać?

    Krzysztof: – Mamy nadzieję, że nasza muzyka będzie trafiała do każdego słuchacza. Ze względu na styl naturalnie kierujemy się ku starszemu pokoleniu, które wychowało się na klimatach hardrockowych.

    Katarzyna: – Co nie oznacza, że nie dokładamy starań, aby nasza muzyka trafiała również do młodszych. Staramy się dodawać elementy alternatywnego brzmienia, które stylistycznie nawiązują charakterem do utworów dzisiejszych rockowych artystów.

    Jakbyście musieli przedstawić się komuś, kto was nie zna, to co byście powiedzieli?

    Aleksander: – Dużo hałasu, dużo solówek i jeszcze więcej energii (śmiech). A tak na poważnie, to uważam, że gramy kawał solidnej muzyki. Jestem przekonany, że każdy, kto słucha muzyki rockowej, znajdzie u nas ten jeden riff czy motyw, który zostanie z nim na dłużej.

    Artur: – Klasyka połączona z alternatywą. Mimo inspirowania się klasykami gatunku chcemy, aby nasze brzmienie było oryginalne. Nie boimy się eksperymentować, dlatego można u nas znaleźć zarówno nawiązania do klimatów metalowych, jak i również funky.

    Skąd wokalny i muzyczny talent?

    Aleksander: – U mnie w rodzinie nikt poważnie nie grał na żadnym instrumencie. Ja zaraziłem się pasją od Krzyśka i pozostałych kolegów, którzy – na moje szczęście (śmiech) – też grali na instrumentach w tamtym czasie.

    Artur: – W mojej rodzinie również nikt nie zajmował się muzyką. Sądzę, że długie lata chodzenia ze znajomymi po klubach karaoke wzbudziły we mnie zamiłowanie do śpiewu (śmiech). Z biegiem czasu zacząłem do tego podchodzić bardziej profesjonalnie.

    Katarzyna: – U mnie w rodzinie nikt uzdolniony muzycznie nie był. Kiedy byłam mała, bardzo ciekawiły mnie różne instrumenty, ale zamiłowanie do gry zrodziło się, kiedy pewnego dnia usłyszałam na żywo koncert naszej orkiestry z Górki Pabianickiej. Całą tę muzyczną podróż zawdzięczam właśnie orkiestrze, a w szczególności mojemu ówczesnemu nauczycielowi Tomkowi Stachurskiemu, który uczył mnie podstaw gry na perkusji, i Robertowi Krasce, który z radością i uśmiechem przyjął mnie do orkiestry, mimo że stawiałam dopiero swoje pierwsze kroki w muzycznym świecie.

    Kim chcieliście zostać, gdy byliście mali? Czy marzenie o byciu muzykami towarzyszyło wam od dzieciństwa?

    Aleksander: – Muzykiem chciałem być od piętnastego roku życia, ale nigdy nie miałem„wymarzonego zawodu”.

    Adam: – Astronautą albo pilotem jak każdy, ale zdrowie nie pozwoliło, więc gram na basie (śmiech). Ale tak serio, to dopóki nie zacząłem przygody z muzyką, nie wiedziałem za bardzo, co chciałbym robić w życiu. Interesowało mnie dużo rzeczy, ale nic na tyle, żeby się w to naprawdę zaangażować.

    Krzysiek: – Na pewno od momentu dołączenia do pierwszego zespołu w czasach gimnazjum pojawiło się w głowie małe marzenie, że fajnie byłoby tworzyć muzykę i grać koncerty na pełen etat. Obecnie z tyłu głowy dalej taka myśl na pewno jest i tego życzę sobie oraz reszcie zespołu.

    Jak wyglądały początki muzycznej drogi?

    Aleksander: – U mnie zaczęło się od gry Guitar Hero, potem zacząłem„pogrywać” na gitarze Krzyśka, aż w końcu dostałem swój pierwszyinstrument. Od tego momentu lawinowo ruszyła nauka, za nią pierwszyzespół i pierwsze piosenki. Aż do dzisiaj, gdy objeżdżamy kilka miast w Polscew ciągu roku.

    Krzysztof: – W podstawówce mój kolega grał na gitarze i tak zaczęła się moja przygoda z tym instrumentem. W czasach gimnazjalnych graliśmy razem z Olkiem w pabianickim zespole Dotcom, z którym niejednokrotnie prezentowaliśmy się na scenie.

    Adam: – W sumie zabawna historia, bo u mnie, jak i u Olka, zaczęło się od Guitar Hero (uśmiech). Później rodzice na urodziny kupili mi akustyka, na którym coś tam próbowałem nieudolnie grać. Poważniejszą muzyczną drogę zacząłem, kiedy kolega pożyczył mi gitarę basową i zaproponował rolę basisty w jego zespole.

    Katarzyna: – Moja przygoda z muzyką rozpoczęła się w czasach gimnazjum, kiedy lokalna orkiestra przyjechała do szkoły, prezentując swoje umiejętności i otwierając nabór do różnych sekcji. Wówczas zrodziło się w moim sercu szczególne zamiłowanie do perkusji, a kilka miesięcy później zaczęłam uczyć się gry na tym instrumencie w orkiestrze w Górce Pabianickiej.

    Artur: – Wchodząc w świat imprez śpiewanych, zacząłem się interesować coraz bardziej techniczną stroną wokalu. Zastanawiałem się, jak oni to robią, że tak świetnie się ich słucha. Po czym zacząłem czerpać nauki od bardziej doświadczonych ludzi. Z biegiem lat wykształciłem pewne umiejętności wokalne, których efekt można ocenić w naszych utworach.

    Skąd czerpiecie inspirację?

    Aleksander: – Przede wszystkim z emocji, które przeżywam na co dzień. Jeśli są onepozytywne,  utwór jest lekki i optymistyczny, gdy negatywne – utwory nacechowane są smutkiem czy gniewem. Inspiruje mnie też muzyka, której słucham na co dzień. Staram się nie ograniczać dojednego gatunku, by cały czas poznawać nowe melodie.

    Katarzyna: – Czerpiemy też inspirację z muzyki, której słuchaliśmy w dzieciństwie.

    Jakich wokalistów i muzyków cenicie?

    Artur: – Staramy się słuchać wszystkiego, by niczego nie przegapić i nie zaszufladkować się z poglądami muzycznymi. Niektórzy z nas, mimo grania rockowej muzyki, sięgają po jazz, progresywnego rocka, hip-hop, a i nikt nie gardzi popem. Lubimy tę muzyczną różnorodność, bo to ona nas cały czas tworzy.

    Macie muzycznego idola, wzór do naśladowania?

    Katarzyna: – Moimi muzycznymi idolami są wirtuoz perkusyjny Benny Greb, perkusista Arctic Monkeys Matt Helders czy perkusista zespołu Paramore Zac Farro. Cenię ich za świetną technikę i charyzmę oraz styl gry. Ich kreatywność towarzyszyła mi, kiedy rozwijałam swoje zamiłowanie do gry na perkusji.

    Aleksander: – Od zawsze byłem zapatrzony w charyzmatycznych frontmenów i gitarzystów ulubionych zespołów. Staram się z każdego z nich wyciągnąć po trochu i na tej podstawie tworzyć swój indywidualny profil muzyka i gitarzysty. Ikony, które mnie od zawsze inspirowały, to Hammett, Hetfield, Petrucci czy Turner.

    Krzysiek: – Kurt Cobain i Matt Bellamy. Jest na pewno jeszcze wielu, na których spoglądam, ale ta dwójka w młodzieńczych latach zrobiła na mnie największe wrażenie i do dzisiaj regularnie słucham ich muzyki.

    Adam: – Trudno powiedzieć, ale jeżeli chodzi o scenę rockową, to chyba Geddy Lee. Nie dość, że gość gra czasem niesamowicie skomplikowane linie basowe, to jeszcze równocześnie śpiewa i obsługuje nogami syntezator. A na dodatek to podobno przemiły i bardzo skromny facet.

    Artur: – Nie ukrywam, że Maynard James Keenan od zawsze wzbudzał we mnie podziw. Nie tylko ze względu na bardzo szerokie umiejętności wokalne, ale również za niesamowicie innowacyjny sposób pisania utworów. Sylabizmy pisane za pomocą ciągu Fibonacci’ego czy wielowarstowe alegorie zawarte w utworach stanowią temat na wielostronicowe eseje. Chciałbym kiedyś osiągnąć ten poziom.

    Z jakiego swojego osiągnięcia jesteście szczególnie dumni?

    Artur: – Każde zwycięstwo rozpala w nas potencjał i daje dużą motywację do dalszego tworzenia. Dla nas dobrze zagrany koncert oznacza przede wszystkim ludzi, którzy świetnie bawią się pod sceną i wychodzą z uśmiechem na twarzy. Wyjątkowym jest dla nas przegląd w Bartoszycach, który był pierwszym zwycięskim. Wiąże się z nim historia wspólnego podróżowania busem i zdobycia pierwszych wiernych fanów naszej muzyki. Ta wygrana utkwiła szczególnie w naszych sercach.

    Który utwór Matching Rebels jest dla was szczególnie ważny?

    Aleksander: – Wspólnie uważamy, że najważniejszym dla nas utworem jest 10-4, czyli 7 minut i 170 bpm doskonałej zabawy. Pierwsza nasza w taki sposób złożona kompozycja. Pierwszy raz udało nam się za jednym podejściem złożyć to, co mieliśmy w głowie.

    Planujecie w najbliższym czasie wystąpić w Pabianicach?

    Katarzyna: – Bardzo chcielibyśmy wystąpić przed pabianicką publicznością raz jeszcze. Tak, jak to miało miejsce w styczniu na WOŚP. Bardzo nam się podobało i mamy nadzieję na więcej takich wydarzeń, aby móc dzielić się tutaj naszą muzyką. Oby w niedalekiej przyszłości taka okazja znowu się pojawiła.

    Jakie macie marzenia? Zarówno te muzyczne, jak i prywatne.

    Aleksander: – Wielki, pełny stadion ludzi i dwugodzinny koncert. Energia, którą można poczuć od kilku osób bawiących się na naszych koncertach, jest wspaniała, więc energia od tak wielkiej publiki musi być czymś niesamowitym.

    Jak myślicie, w jakim miejscu będziecie za kilka lat?

    Adam: – Mamy nadzieję, że w miejscu z pytania powyżej (uśmiech). A tak na poważnie, każdy cały czas buduje swoją karierę służbową, więc liczymy, że w dobrym miejscu, które ułatwi nam tworzenie muzyki.

      Czego Wam życzyć na przyszłość?

    Wszyscy: – Koncertów i sold-outów, a także kolejnych tras!Determinacji w trafieniu do szerokiej publiczności,wiernych fanów i kolejnych nowych płyt.

    Katarzyna: – Obserwujcie i śledźcie nas w internecie, bo już niebawem wypuszczamy nową EP-kę „Ostatni oddech”, na której znajdziecie dwa świeżutkie utwory. Oczywiście zapraszamy też do śledzenia naszej trasy koncertowej na 2024rok, którą wspólnie dla Was zaplanowaliśmy. Po więcej informacji zajrzyjciena naszego matchingowego Facebooka i Instagrama.

    Samych sukcesów! Dziękujemy za rozmowę.

    rozmawiała: Klaudia Kardas

    foto: zbiory własne

    Udostępnij

    This will close in 0 seconds