Choć obie nasze olimpijki odpadły przed finałem i nawet nie rywalizowały o medale na trwających właśnie igrzyskach, to i tak mamy dobre wieści. W Paryżu biegaczka Kinga Królik pobiła swój rekord życiowy prawie o 5 sekund!
26-letnia florecistka Julia Walczyk-Klimaszyk, była zawodniczka pabianickiego Klubu Sportowego „Zjednoczeni”, na Igrzyskach Olimpijskich w Paryżu stoczyła indywidualnie tylko dwa pojedynki i odpadła w 1/8 finału. Pierwsze starcie, w którym zmierzyła się z mistrzynią świata sprzed 2 lat, Francuzką Ysaorą Thibus, wygrała 15:12. W drugim Julia stanęła naprzeciwko reprezentantki Kanady Eleanor Harvey, zajmującej 14. miejsce w rankingu. Niestety, przegrała 15:6.
Szansa na medal przepadła także w zmaganiach drużynowych. Reprezentantki Polski we florecie z Walczyk-Klimaszyk w składzie zajęły 6. miejsce. Najpierw przegrały z Japonią 45:30, potem pokonały Egipt 45:21 i ostatecznie uległy Francji 45:44.
24-letnia biegaczka Kinga Królik, zawodniczka Klubu Azymut Pabianice, zakwalifikowała się na tegoroczne igrzyska jako ostatnia lekkoatletka z Polski. Swój występ w Paryżu będzie na pewno dobrze wspominać. W eliminacyjnym biegu na 3000 metrów z przeszkodami Kinga zajęła 8. miejsce i choć nie dostała się do olimpijskiego finału, to i tak ma powody do radości. Rywalizacja o medale przeszła jej koło nosa, ale pobiła swój rekord życiowy niemal o 5 sekund. Dystans pokonała z czasem 9:26.61. Brawo!
foto: Eurosport, zbiory własne/fb