W czerwcu ustanowiła rekord świata, a w lipcu reprezentowała Polskę na mistrzostwach Europy. 29-letnia Natalia Koprowska z Pabianic zdobywa sukcesy jako łuczniczka konna. Jedyna w województwie łódzkim!
Natalia Koprowska ma 29 lat i mieszka w Pabianicach. Jest absolwentką I LO i Politechniki Łódzkiej. Zawodowo zajmuje się sportem – łucznictwem konnym. Prowadzi stajnię w Czyżeminie w gminie Dłutów. Uczy tam jazdy konnej i łucznictwa wschodniego. Dodatkowo kilka godzin w tygodniu pracuje jako nauczyciel języka hiszpańskiego w pabianickiej Optimie.
Od ilu lat trenujesz?
Pierwszy raz kontakt z łucznictwem konnym miałam w 2017 roku. Ten sezon to mój szósty, w którym startuję w zawodach.
Jak zaczęła się Twoja przygoda ze sportem?
Zawsze lubiłam rywalizację sportową. W szkole podstawowej i gimnazjum grałam w piłkę nożną oraz biegałam. Zawsze lubiłam też oglądać zawody sportowe. Kiedy byłam dzieckiem, interesowałam się piłką nożną. Oglądałam też skoki narciarskie.
Dlaczego łucznictwo konne? Co najbardziej w nim lubisz?
Zaczęłam jeździć konno, gdy miałam cztery lata, więc konie towarzyszyły mi w życiu od zawsze. Lubiłam też jeździć na różne imprezy rekonstrukcyjne, na przykład na turnieje rycerskie. Kiedy byłam na pierwszym roku studiów, znajomy podpowiedział mi, że w Polsce można wziąć udział w warsztatach łucznictwa konnego, zasugerował, że może by mnie to zainteresowało. Pojechałam więc na pierwsze takie warsztaty do Białegostoku. Rzeczywiście ten sport bardzo mi się spodobał, zaczęłam więc powoli organizować sobie warunki do trenowania na miejscu.
Łucznictwo konne to raczej niepopularny sport. Opowiedz pokrótce, na czym polega.
W dużym skrócie polega to na strzelaniu z łuku do celów w czasie jazdy konnej. Na ogół podczas zawodów rywalizuje się w trzech konkurencjach: Tower Track, Raid Track i Hunt Track. Każda z nich różni się zasadami, ustawieniem tarcz i długością toru. Każda sprawdza też inne umiejętności zawodnika. We wszystkich tych konkurencjach otrzymuje się zarówno punkty za trafienia w tarczę, jak i punkty za czas, w jakim pokona się tor. Na koniec zawodów zlicza się wyniki z trzech konkurencji i wyłania zwycięzcę klasyfikacji generalnej, czyli najbardziej wszechstronnego łucznika.
Jak wyglądają treningi?
Strzelam około 150 strzał dziennie. Trenuję zarówno na pieszo, jak i z konia. Na torze tarcze ustawiam w takiej samej konfiguracji, w jakiej będą ustawione na zawodach. Oprócz siebie przygotowuję też do startu moje konie. Mam ich trzy: bardzo doświadczone już w startach Dumkę i Jatkę oraz dopiero wkraczającego w świat łucznictwa konnego Apacza.
Gdzie trenujesz? Masz swojego trenera?
W Czyżeminie. Razem z moimi podopiecznymi w zeszłym roku założyliśmy klub łucznictwa konnego „Do Końca”. Trenuję sama, ale korzystam z doświadczenia zagranicznych trenerów oraz zawodników w czasie organizowanych przez nich warsztatów i konsultacji.
Jak wygląda przykładowy dzień sportsmenki?
Wstaję zwykle około piątej trzydzieści lub szóstej, jem śniadanie, jadę do stajni, karmię konie i sprzątam wybieg. Potem, jeżeli jest czas, robię trening. Czasami prowadzę jazdy, a czasami muszę wracać do pracy, do szkoły. W ciągu dnia staram się znaleźć chwilę na pracę przy komputerze – zajęcie się sprawami stajni i klubu. Jem obiad, chwilę śpię i jadę do stajni. Po południu prowadzę jazdy i treningi dla innych, potem zwykle sama trenuję albo robię rzeczy, które są w stajni do zrobienia.
Które z osiągnięć jest dla Ciebie szczególnie ważne?
Bardzo trudno wybrać jedno, bo startowałam już w ogromnej ilości zawodów, a nie zawsze sukces można tak łatwo określić. Jestem dumna z tego, jak wspaniale przygotowałam moje konie do startów w zawodach i jak daleko zaszłam w tak krótkim czasie. Cieszę się, że już od kilku lat zajmuję czołowe lokaty w rankingu polskim i światowym, że otrzymuję tak dużo pochlebnych opinii odnośnie mojego strzelania.
Jaki jest aktualnie Twój najlepszy wynik?
W czerwcu w czasie pierwszej rundy Grand Prix Europy w Niemczech ustanowiłam rekord świata w kategorii senior w konkurencji Raid 234. W 2021 i 2023 roku zdobyłam brązowy medal Mistrzostw Polski w łucznictwie konnym. W 2022 z Mistrzostw Europy we Francji przywieźliśmy drużynowy srebrny medal. Zajmowałam też miejsca na podium wielu zawodów w Polsce i za granicą, ale tak naprawdę za każdym razem, kiedy uda mi się przez trzy dni zaprezentować równy wysoki poziom, jestem ze startu zadowolona.
Co jest najpiękniejsze, a co najtrudniejsze w życiu sportowca?
Najpiękniejsze jest jeżdżenie na międzynarodowe zawody. Poznawanie wspaniałych ludzi i koni, i przeżywanie pięknych emocji. Przez te sześć sezonów startowałam w Rosji, Francji, Hiszpanii, Szwecji, Szwajcarii, Niemczech, we Włoszech i na Węgrzech. Dzięki wyjazdom mam okazję poznać te kraje od strony małych miejscowości i zwykłych ludzi – zawody nigdy nie odbywają się w kurortach turystycznych. Cieszy też to, że łucznictwo konne jest sportem przyjaznym dla zwierząt. W przeciwieństwie do skoków przez przeszkody czy ujeżdżania, nie zmusza konia do wykonywania nienaturalnych dla niego ruchów lub skakania na wysokości, na które nie ma okazji skakać w naturalnych warunkach. W łucznictwie konnym ważniejsze jest zbudowanie wzajemnego zrozumienia i zaufania ze zwierzęciem. Najtrudniejszy w życiu łucznika konnego jest natomiast ciągły brak pieniędzy i czasu na odpoczynek.
Ostatnio brałaś udział w mistrzostwach Europy w łucznictwie. Jako jedna z czterech zawodników reprezentowałaś Polskę. Jakie emocje Ci towarzyszyły w związku z tym wyróżnieniem? Jak Wam poszło?
To były już moje drugie Mistrzostwa Europy. Pierwszy raz startowałam dwa lata temu we Francji. W tym roku na Węgrzech poszło mi źle. Niestety, te zawody były dla mnie bardzo trudne z wielu powodów. Indywidualnie zakończyłam je na 10. miejscu, co jest wynikiem poniżej wszelkich oczekiwań. Ekipa polska zdobyła skromny brązowy medal drużynowo.
Jakie masz plany i cele na przyszłość?
W tym roku czekają mnie jeszcze dwie duże imprezy. Mistrzostwa Polski na hipodromie Wola w Poznaniu na początku września i druga runda Grand Prix Europy w Szwajcarii w październiku. Pierwszą rundę Polska wygrała, więc pozostaje nam postawić kropkę nad „i”. W przyszłym roku chcę pojechać na mistrzostwa świata, które odbędą się prawdopodobnie w Stanach Zjednoczonych.
Życzymy dużo zdrowia i samych sukcesów! Dziękujemy za rozmowę.
rozmawiała: Klaudia Kardas
foto: zbiory własne