Kiedy okolice porastały gęste lasy, a przez pola płynęły liczne rzeczki…
Jak przeczytałam w opracowaniu Sławomira Saładaja, które zamieszczone jest na stronie internetowej Urzędu Miejskiego w Pabianicach, mapy Oskara Kossmana pokazują, że tereny gminy Dłutów w około 70 procentach porośnięte były lasami. Wiele mówi się o dawnych szlacheckich, a nawet królewskich polowaniach w dłutowskich urodzajnych w plony i zwierzynę okolicach. Wiemy, że zjeżdżali tu chociażby książęta sieradzcy, np. Leszek Czarny.
Miejscowe bory pełne były owoców, pszczół produkujących spore ilości miodu czy… wilków. To właśnie ich ataki na podróżujących do kościoła lub na cmentarz w Tuszynie, pod który wówczas „podlegała” dłutowska ludność, były przyczyną wybudowania tutaj w 1541 roku pierwszego kościoła (podobno w miejscu dawnej pogańskiej świątyni). Drzewostan z okolic Dłutowa był z kolei tak pożądany, że nie obyło się bez jego kradzieży. W 1611 roku wdowa po Olbrachcie Łaskim została oskarżona przez kapitułę o wysyłanie poddanych do dłutowskiego boru i ścinanie drzew, w szczególności olch potrzebnych do wyrobu uli.
Nie są to dla mnie wiadomości ani nowe, ani zaskakujące. W szkole podstawowej wkładali nam do głowy, że nasza gmina naturą stoi, na co dowodem miały być np. siedliska rzadkiego w Polsce bociana czarnego, który ma wybierać jedynie różnorodne biologicznie kompleksy leśne. Nie zliczę też, ile razy za dzieciaka słyszałam od nauczycieli hasło: „Gmina Dłutów – zielone płuca powiatu pabianickiego”. W tak pięknych okolicznościach przyrody powstawały od wieków liczne osady, zajmujące się np. wytwarzaniem smoły, szkła czy mąki. Skupmy się na tym ostatnim. Pliszka, Molenda, Zgid, Biesaga, Lipieniec, Kłucjasz, Kapusta, Rojcik, Jędrzejek. Kto dziś pamięta lub kojarzy te nazwy? Kto potrafi je umiejscowić na dzisiejszych mapach? Może łatwiej będzie, gdy wymienię Półtalarek lub Depcik. Nadal nic?
Okolice Pabianic niegdyś młynami stały. Nad rzeczkami tworzyły się małe osady, a rodziny w nich mieszkające zajmowały się, tu nie będzie zaskoczenia, wytwarzaniem mąki. Młynarstwo istniało od dawna, choć potwierdzenie na to znajdziemy dopiero w lustracjach Kapituły Krakowskiej. Ta była właścicielem włości pabianickiej od 1086 roku. Kapituła otrzymała ją z rąk księcia Władysława Hermana jako formę podziękowania Bogu za spłodzonego z Judytą i szczęśliwie urodzonego syna Bolesława, później księcia Polski, zwanego Krzywoustym. Bagnistą, zalesioną ziemię – naszą małą ojczyznę – nazywano ówcześnie Chropami lub Opolem Chropskim. Wiemy, że w 1677 roku istniały tutaj młyny: Dłutów, Czyżemin, Ślądkowice, Orzk, Depcik, Molenda i Półtalarek, zwany Chachuliną (prawdopodobnie od gwarowego słowa „chachuła” oznaczającego krowi pysk). Nad Grabią funkcjonowało około 50 młynów. W połowie XV wieku w dobrach pabianickich obowiązywał przymus młynarski. Początkowo przy młynach znajdowały się także piły do drewna. Istniał np. Młyn Tartak-Piła na rzece Grabi. Później młyny i tartaki funkcjonowały osobno. Życie wyglądało i płynęło zupełnie inaczej niż dziś…
Jako dłutowianka interesująca się historią słyszałam o „tworach”, takich jak Kociołki, Półtalarek czy Depcik. Zresztą relikty historii obserwujemy wciąż na mapach (zwłaszcza geodezyjnych) lub… w świadomości mieszkańców. Półtalarek, dawna osada młyńska, jest obecnie ulicą w Hucie Dłutowskiej. Idąc dalej, ku Budom Dłutowskim, na niektórych mapach (i w codziennym języku dłutowian) znajdziemy Smolarnię i Kozią Wólkę, niegdyś dwie pełnoprawne osady. Przy dłutowskich stawach miała znajdować się z kolei osada Jasienie, która nie przetrwała do XX wieku. Sam Dłutów dzielił się na Poduchowny lub Księży (choć warto podkreślić, że tak nazywano również dzisiejszy Dłutówek) i Szlachecki (określany w dokumentach także mianem Rządowego, Narodowego lub Królewskiego). Ale odchodzimy od tematu stricte „młynarskiego”.
Na wstępie zaznaczę, że z racji „pochodzenia”, zainteresowań i jako takiej wiedzy, pozwolę sobie skupić się na bliższych okolicach mojego rodzinnego Dłutowa. Za Świerczyną leżą wsie Kociołki-Las i Kociołki. Przez tę drugą przepływa rzeka Mała Widawka, nad którą w przeszłości stał młyn. Niedaleko, nad tą samą rzeką, znajdowała się osada młyńska Kłucjasz, Chachuła (zwana Lipieniec) i Depcik. Po Chachule/Lipieńcu na mapach śladu nie ma. Jest za to Kłucjasz w obszarze dzisiejszego Piętkowa oraz Depcik, współcześnie określony „Depczykiem” (co ciekawe, Depczyk znajduje się także w okolicy Drzewocin). Kilka domów nad rzeką i trzema stawami. Musi być tam pięknie…
Nazwy młynów tudzież osad młyńskich były równocześnie nazwiskami zamieszkujących tam rodzin. I tak w naszej okolicy do dziś spotkać możemy Kociołków, Biesagów, Chachułów czy Depcików vel Depczyków. Muszę przyznać, że moje zdziwienie było spore, gdy zorientowałam się, że nazwisko Kociołek – wydawało mi się, że dość powszechne – nosi w Polsce zaledwie 3155 osób, z czego najwięcej w naszym powiecie oraz sąsiedniej Łodzi. Jeszcze rzadszym nazwiskiem jest Depcik. Noszą je zaledwie 124 osoby, znów najczęściej w powiecie pabianickim i Łodzi. Wersja alternatywna, czyli Depczyk, występuje u 97 kobiet i mężczyzn. Chyba nie muszę dodawać, w którym miejscu w Polsce jest go najwięcej. Znów – relikty historii…
Swoją drogą podobnie ma się rzecz z nazwiskiem Kardas. A skoro jesteśmy już przy moim nazwisku – od zawsze interesowała mnie genealogia. Może dlatego, że niewiele wiedziałam na temat swojej rodziny i przodków. W ostatnim czasie postanowiłam to zmienić. Spędziłam godziny (właściwie dni) nad stroną internetową geneszukacz, wertując akty narodzin, ślubów i zgonów w województwie łódzkim. W ten sposób dotarłam w drzewie genealogicznym do rodzin młynarskich Depcików i Kociołków. Okazało się, że moimi siedem razy pradziadkami są Filip Depcik i Teresa Kociołek, urodzeni w okolicach 1740 roku. I to zarówno w „gałęzi” pradziadka, jak i prababci ze strony mojego taty. Prababcia pochodziła od córki Filipa i Teresy – Marianny, po mężu Tomaszewskiej. Pradziadek zaś od ich córki Reginy, po mężu Jaksie.
Rzut okiem w akta parafii Dłutów, Drużbice i innych pobliskich wystarczy, by zorientować się, że od wieków młynarskie rodziny wiązały się – ze szczególną lubością i częstotliwością – ze… sobą. Koligaciły się miejscowe młyny Depcik, Kociołki, Molenda czy Mąka, łącząc się także z tymi dalszymi, chociażby w Rzgowie czy młynem Ujście koło Parzna.
Wiemy, że młyn Depcik (ponoć pierwotna nazwa „Depczicz”) na strumieniu ze stawu Popławy istniał już w 1519 roku. Do osady należało 116 morgów ziemi. W 1881 roku odnotowuje się tu jeden budynek mieszkalny, w którym żyło 6 mężczyzn i 2 kobiety. W 1923 roku w budynku mieszkały 3 rodziny. Do młynarzy należało wówczas 10 mórg ziemi, a do dwóch pozostałych rodzin – 65 mórg. Ówczesną (i ostatnią) właścicielką młyna była Agnieszka Sęcio. Jej syn Stefan, znany kłusownik, śmiertelnie postrzelił gajowego Romana Tobjańskiego, ojca Zbigniewa, historyka i autora książki „Dzieje Dłutowa i wsi okolicznych”. Po tej sytuacji mający dość uciążliwych sąsiadów właściciel dóbr dłutowskich – łódzki fabrykant Karol Rajmund Eisert – wykupił młyn i ziemię.
Większe były Kociołki. Jak pisze Tobjański, istniał tam folwark, w skład którego wchodził młyn i osada leśna Kociołki oraz osada młynarska Kłucjasz, o której mowa była wyżej. Całość liczyła 1586 morgów ziemi. W 1827 roku było tam 14 budynków i 112 mieszkańców. Niestety, młyny te nie zachowały się do dziś. Próżno szukać materialnego śladu po Półtalarku, Kłucjaszu, Kociołkach, Chachule czy Depciku.
W okolicy obejrzeć możemy piękny młyn wodny w Talarze na terenie gminy Dobroń czy mniej spektakularny murowany młyn w Chynowie w gminie Drużbice (jego poprzednikiem był drewniany młyn zwany „Mąka”, zbudowany na przełomie XVIII i XIX, który spłonął). Na forum strony internetowej genealodzy.pl jedna z użytkowniczek 12 lat temu napisała o młynie Depcik: „Czytałam na stronach turystycznych województwa łódzkiego, że został przeniesiony do skansenu gdzieś w okolice Warszawy w celu odrestaurowania i wystawienia”. Zbigniew Tobjański w swoim „dłutowskim” dziele napisał, że po wykupieniu Depcika przez fabrykanta Eiserta młyn rozebrano. W książce „Planeta Grabia, galaktyka Ner-is” Piotra Wdowiaka z 2020 roku czytamy: „Przed dekadą rozebrano młyn Depczyk”. Tych reliktów historii – osad, budynków i ludzi (choć płynie w nas ich krew) – już nie ma…
O czym informuje –
Klaudia Kardas
foto: pixabay, wikipedia (Sryż), fb (Osada Dwa Młyny)