• Na ekstremalną pielgrzymkę wybrał się w tym roku 52-letni Tomasz Kowalski, mieszkaniec Ksawerowa.

    Jednym z bardzo ważnych miejsc odwiedzanych przez wielu turystów i obieżyświatów jest Santiago de Compostela w Hiszpanii. Słynna droga Camino de Santiago, czyli Droga św. Jakuba, prowadzi do położonej w północno-zachodniej Hiszpanii katedry. Znajduje się w niej ciało świętego. Dotarł tam Tomasz Kowalski, urodzony w Pabianicach, mieszkający w Ksawerowie, na co dzień przedsiębiorca, właściciel firmy.

    Odbył samotną studziesięciodniową pieszą pielgrzymkę z Ksawerowa do Santiago. Wyruszył, wzorem średniowiecznych pielgrzymów, licząc trasę od progu własnego domu. Choć, idąc ku temu ważnemu miejscu, miał do wyboru kilka szlaków, zdecydował się na ten najtrudniejszy – wiodący przez Czechy, Niemcy, Szwajcarię, Francję i Hiszpanię. Wędrował również przez Pireneje. Pątnicza podróż miała miejsce w dniach 27 maja – 15 września bieżącego roku. Pabianiczanin pokonał 3519 kilometrów. 

    W trakcie wędrówki dotarł aż na średniowieczny koniec świata. Hiszpański przylądek Finisterre w ówczesnych wyobrażeniach był miejscem, w którym ziemia stykała się z bezkresem wód. To właśnie tam wielu podróżników rozpoczyna nowe życie, symbolicznie paląc swoje ubrania.

    Skąd wziął się pomysł na taką wyprawę, a właściwie pielgrzymkę połączoną z wyzwaniem?

    – Chciałem podjąć w swoim życiu jakieś wyzwanie, zmienić coś. Stąd właśnie ta idea. Dużo czytałem o tym, że nasz znany podróżnik Marek Kamiński również odbył taką pielgrzymkę. Bardzo przypadło mi to do gustu i sam również chciałem coś takiego osiągnąć. To wyzwanie nie dawało mi spokoju, co oznaczało, że, jak mówią francuscy pielgrzymi, „Santiago mnie wezwało” – powiedział nam Tomasz Kowalski.

    Podkreślił także, że sam fakt tej podróży był wyzwaniem nie tylko dla niego, ale również dla jego rodziny. W trakcie jego wędrówki liczącej prawie 3600 km, zarówno żona Agnieszka, jak i córka Maria musiały zajmować się firmą oraz domem.  

    Co zapamiętał najbardziej z tej wyjątkowej wyprawy?

    Wyjątkowym przemierzonym przeze mnie odcinkiem był ten najdłuższy, we Francji, liczący 1100 kilometrów. Mieszkańcy to bardzo empatyczni, życzliwi ludzie, dało się odczuć, że dobrze traktują pielgrzymów. W mojej pamięci pozostały także tereny Francji, w których nie przechodziło się przez miasta, a wyłącznie przez wioski. Musiałem w każdej miejscowości poszukiwać sobie schronienia, noclegu. Widziałem tam najpiękniejsze kamienne wioski, klasztory i spotkałem najżyczliwszych ludzi. Podczas całej pielgrzymki towarzyszyli mi wyjątkowi ludzie, bo to właśnie oni spotykani po drodze, podczas noclegów czy picia kawy, tworzyli atmosferę, klimat. Kierowcy pytali nawet o to, czy mnie nie podwieźć – wspomina.

    To właśnie spotkania z ludźmi, wspólne spędzanie czasu przy posiłkach, ale także przebywanie z samym sobą i szczegółowe obserwowanie świata było dla niego najważniejszym duchowym  przeżyciem tej podróży. Kluczowy jednak był moment wejścia do Santiago de Compostela.

    Gdy tam wszedłem, zabiły dzwony o pełnej godzinie. Była dziewiąta rano. Nie da się tego opisać jednym słowem. W tym wszystkim jednak najważniejsi byli ludzie. Znalazł się na przykład ktoś, kto przy 37 stopniach ciepła wlał mi wody do butelki, a w okolicy nie było żadnego sklepu ani źródła…

    Tomasza nie ominęły też, niestety, trudności podczas tak długiej podróży. Były to wspomniane dwa przypadki braku wody, a także nietypowe miejsca noclegu. A takimi stawały się czasami nawet cmentarz, las czy też miejski skwer. Bezpośrednio nad głową podróżnika odbywało się czasami niebezpieczne polowanie.    

    A co z perspektywy czasu było najważniejsze w tej wyprawie?

    Najważniejsze jest w pierwszej kolejności to, że dałem radę. To, co sobie zaplanowałem, osiągnąłem w stu procentach, a nawet więcej. Co też bardzo istotne, takiego osiągnięcia nie mieli też na swoich kontach sławni podróżnicy. W swojej podróży nie miałem ani jednegodnia zero, czyli dnia bez chodzenia. Nie miałem też depresji, jaka często dopadała sławnych podróżników. Zgodnie z japońską filozofiąmałych krokówwędrowałem codziennie…

    Tym sposobem na koncie ma 110 dni drogi do Santiago oraz 3 dni spędzone nad oceanem. Średnio każdego dnia pokonywał ponad 30 km. Bardzo ważna stała się też dla niego pewność, że jest w stanie poradzić sobie nawet w ekstremalnych sytuacjach, również logistycznie.

    Jest to naprawdę wielka rzecz. Dzięki takiej wędrówce można nabrać pewności siebie. Ale oczywiście najpierw trzeba odłożyć na nią trochę pieniędzy. Nie jest to jednak droga dla każdego. W Polsce szlaki długodystansowe zaczynają się od 80-100 kilometrów. Aby poćwiczyć, trzeba by przejść taki szlak z plecakiem – zachęca pielgrzym.

    Jednocześnie ostrzega, że jest to wędrówka z własnym bagażem, który w jego przypadku niesiony był na plecach przez pół Europy, a ważył 12 kilogramów. Zaznaczył, że jest to szlak, na którym kluczowa jest też odporność na niewygody, bo… pielgrzymom nic się nie należy! Natomiast cała życzliwość ludzka spotykana na szlaku Camino de Santiago to wartość dodana.

    foto: zbiory własne

    Santiago de Compostela to…

    Miejsce spoczynku św. Jakuba Większego, jednego z dwunastu apostołów, uczniów Jezusa Chrystusa. Od średniowiecza znany ośrodek kultu i cel pielgrzymek. Do Santiago de Compostela, które było w tamtym czasie jednym z trzech głównych celów średniowiecznego pątnictwa (obok Rzymu oraz Ziemi Świętej), wyruszali ludzie wszystkich stanów. Pielgrzymka do grobu apostoła bywała też traktowana jako element resocjalizacji, czy to zadany sobie samodzielnie, czy to nakazany wyrokiem sądowym. Na szlakach do Composteli, zwanych Drogą św. Jakuba, znajdują się liczne schroniska (albergue), prowadzone przez bractwa i stowarzyszenia przyjaciół Dróg św. Jakuba, osoby prywatne oraz samorządy. Jednym z symboli pielgrzymki i pielgrzymów do Santiago de Compostela jest muszla przegrzebka, nazywana także muszlą świętego Jakuba. Pierwotnie w średniowieczu muszla była symbolem ukończonej pielgrzymki, a pielgrzym zabierał z wybrzeża Atlantyku, po dotarciu na koniec średniowiecznego świata przylądek Finisterre. Obecnie muszla taka stanowi znak rozpoznawczy pielgrzymów w drodze do Santiago de Compostela.

    źródło: Wikipedia

    Udostępnij