W Galerii Ex Libris MBP gościł znany aktor filmowy i teatralny Ireneusz Czop.
Spotkanie poprowadził Marcin Jaworski, zastępca naczelnika wydziału edukacji, kultury i sportu UM.
Ireneusz Czop opowiedział o początkach swojej kariery i o tym, skąd tak naprawdę wziął się pomysł na bycie aktorem. Poprzedziły je prezentowane kadry z planów filmowych, np. z serialu „Chyłka” czy filmu „Śluby panieńskie”.
– Jak w każdej drodze zawodowej, było tutaj dużo przypadku, a chyba najmniej rozsądku – rozpoczął opowieść. – Zaczęło się od mojej babci. Robiła wszystko. Była porucznikiem AK, poetką, przełożoną zakonu Tercjanów, a jednocześnie niezwykle kochającą osobą. Jej opowieści natomiast były co najmniej dziwne. Nie znałem bajek, ale wiedziałem w wieku trzech lat o tym, gdzie ukrywał się Bolesław Wstydliwy. Pojawiał się w nich czarny las i trumna. Ale i tak ją kochałem, nie przerażało mnie to. Robiła mi po prostu „hamlety zamiast omletów” i to był mój pierwszy kontakt z teatrem. Babcia dużo mi czytała, opowiadała…
Zainteresowanie czytaniem literatury i pisaniem sprawiło, że w pewnym momencie Irek chciał zostać… encyklopedystą. Jednak dzięki wyróżnieniu na festiwalu artystycznym YAPA, zrozumiał, że aktorstwo jest tym, co chce robić. I tak jego droga powiodła przez łódzką „Filmówkę”, piłkę nożną, po teatr.
Ireneusz Czop zdradził, jaka rola utkwiła mu jako pierwsza w pamięci: – To dziwna historia. Tak naprawdę debiutowałem w Filmówce w etiudach, ale pierwsze role zawodowe dostałem w teatrze w Finlandii. Pojechałem tam z kolegą, który miał pracować przy dźwięku i okazało się, że nie ma tam dla mnie pracy. Któregoś dnia otrzymałem jednak propozycję reżysera, by otrzymać rolę w zamian za sprzedaż łódki. Musiałem jednak nauczyć jej po fińsku…
Jedne z najlepszych wspomnień Czopa wiążą się natomiast z łódzkim teatrem Jaracza, w którym rozpoczynał i zakończył łódzką karierę. To jednocześnie miejsce, w którym znakomici aktorzy i wykładowcy „Filmówki” grali w sztukach… dla dzieci, które aktor wspomina z sentymentem. Z sentymentem wspomina też współpracę z wielkimi aktorami i reżyserami, m.in. Kazimierzem Dejmkiem czy Władysławem Pasikowskim.
Ważnym tematem poruszonym podczas spotkania były role w filmach, które dotyczą trudnych wydarzeń, jak zdobycie Broad Peak. Ujęcia rozgrywały się wśród śniegu, idąc ponad 2000 metrów pod górę. Również role w filmach o tematyce historycznej, jak przyznał aktor, bywały dla niego wyzwaniem. Opowiedział też o pracy z młodym pokoleniem, studentami łódzkiej „Filmówki”, a także intensywnym życiu zawodowym, które jest zupełnym przeciwieństwem życia w spokojnym Dobroniu. Właśnie do młodych ludzi skierował słowa zachęty do podjęcia zawodu aktora.
– Odchodziłem od tego zawodu trzy razy. Nie jest to łatwy kawałek chleba, a kosztem jest prywatność. Z czasem okazuje się, że nie widziałeś dzieci przez miesiąc. Jeśli mam powiedzieć młodym, żeby zostali w tym zawodzie, to wykonując go, bądźcie profesjonalistami, uczcie się narzędzi. Sprawdźcie, co możecie zrobić od siebie. Można na tym i zarobić, i stracić. Jak wszędzie – powiedział na zakończenie spotkania w Pabianicach Ireneusz Czop.



