Biskup Jan Cieślar, pastor pabianickiej parafii ewangelickiej, tłumaczy tę decyzję.
Na pabianickim cmentarzu ewangelickim spoczywa rodzina Preissów znana z działalności włókienniczej i dobroczynnej w naszym mieście. Niedawno mieszkańcy zaniepokoili się, gdy zabytkowy grobowiec został przejęty przez rodzinę Jantoniów, właścicieli znanej winnicy.
Cokół z napisem został zasłonięty, zniknęła tabliczka Pauli Preiss, a w jej miejsce pojawiło się zdjęcie i tabliczka Janusza Jantonia. W internecie zaroiło się od negatywnych komentarzy krytykujących przejęcie zabytkowej kwatery rodziny pabianickiego fabrykanta.
Chodzi o ratowanie starych nagrobków osób ważnych historycznie dla naszego miasta – tłumaczy biskup ks. Jan Cieślar, pastor pabianickiej parafii ewangelickiej, zarządca cmentarza.
Biskup Cieślar dalej wyjaśnia. Jantoniowie zdziwieni.
Społeczność ewangelicka w Pabianicach liczy obecnie 114 osób. Utrzymanie zabytkowego kościoła oraz kaplicy cmentarnej jest dla niej zadaniem niezwykle trudnym, a wręcz niemożliwym. Sam cmentarz, z którego przychodów utrzymywane są obiekty parafialne, generuje wysokie koszty utrzymania – od wywozu nieczystości (kilka-kilkanaście tysięcy złotych), przez pielęgnację drzewostanu, po media i ubezpieczenia.
– Od kilku lat zastanawialiśmy się, co stanie się z pięknym nagrobkiem w kwaterze Preissów. Pragnęliśmy, by w miejscu tym spoczął ktoś, kto byłby nie tylko sukcesorem miejsca, ale wpisywałby się w historię miasta przez swą działalność społeczną i dobroczynną – mówi biskup Jan Cieślar, pastor parafii ewangelicko-augsburskiej św. Piotra i św. Pawła w Pabianicach.
Nagrobek Preissów z różowego piaskowca przyciągał wzrok. Z jednej strony monumentalny, z drugiej – niezwykle skromny, piękny w swej prostocie. Z biegiem lat ulegał jednak degradacji. Nie pozostał nikt z rodziny, a parafia nie posiada środków na zachowanie nagrobków w odpowiednim stanie, mimo że są świadectwem historii i kultury.
– Po śmierci świętej pamięci Janusza Jantonia, który był sponsorem wydarzeń muzycznych w naszym kościele i który wraz z synami przekazał wsparcie finansowe na renowację kaplicy cmentarnej, czyli tak zwanego „Mauzoleum Kindlerów”, uznałem, że to odpowiednia osoba, odpowiednia rodzina do tego, by zaproponować jej przejęcie placu grzebalnego po rodzinie Preissów. Odbyliśmy z panem Jackiem Jantoniem rozmowę, a potem spotkaliśmy się w gronie trzech braci, a więc panami Jackiem, Jarosławem i Adamem Jantoniami, którzy propozycję przyjęli – dodaje biskup.
Jak wyjaśnia, ustalenia z Wojewódzkim Urzędem Ochrony Zabytków zakończyły się wydaniem odpowiednich instrukcji i zaleceń, a po przedstawieniu planu – pozwoleniem na prace.
– Ksiądz poszukiwał godnego następcy państwa Preissów. Nie było pieniędzy na renowację pomnika, groził zawaleniem, więc go przejęliśmy. Został sporządzony plan konserwatorski przez konserwatora zabytków Mariusza Kurmana i pod jego nadzorem pomnik został odrestaurowany z drobnymi zmianami, również uzgodnionymi. Stare napisy nie zostały skute, a jedynie zasłonięte płaskorzeźbą z głową Chrystusa. Tablica Pauli Preiss została przeniesiona w inne miejsce, gdzie przenoszone są zabytkowe nagrobki z placów cmentarnych przejmowanych przez nowych dzierżawców. I to tyle zmian, reszta to renowacja i konserwacja. Uratowaliśmy zabytek, wydając niemałe pieniądze i jesteśmy zdziwieni krytyką – mówi Jacek Jantoń.
Biskup Cieślar podkreśla: – Jestem wdzięczny rodzinie państwa Jantoniów za przejęcie tej kwatery grzebalnej i podjęcie się prac renowacyjnych przy nagrobku, które są dokonywane zgodnie z wydanym pozwoleniem z Biura Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków w Łodzi.
Na cmentarzu ewangelickim znajdują się inne zabytkowe nagrobki, które wymagają prac konserwatorskich, przewyższających możliwości finansowe parafii. Jeśli ktoś byłby również zainteresowany takim wydzierżawieniem, może skontaktować się z biskupem Janem Cieślarem.
Kim byli Preissowie?
Gustaw Preiss to jeden z mniejszych przedsiębiorców dawnych „włókienniczych” Pabianic. Rodzina fabrykanta była znana w mieście z działalności dobroczynnej. Preissowie ufundowali i wspierali ochronkę dla sierot, czyli dom dziecka. Mimo trwania w niemieckim kręgu kulturowym, w latach 1939-1941 pomogli swej rodzinie z Warszawy, która opowiedziała się po polskiej stronie. Mimo polonizacji krewnych zapewnili im gościnę i opiekę.
Historia cmentarza ewangelickiego
Jest nierozerwalnie związana z dziejami parafii ewangelickiej w Pabianicach, erygowanej w 1827 roku. Jej początki sięgają końca XVIII wieku, wraz z przybyciem urzędników pruskich po drugim rozbiorze Polski i napływem osadników rolniczych. Po wojnach napoleońskich i kongresie wiedeńskim Pabianice weszły w skład Królestwa Polskiego. Na te tereny przybywali osadnicy z Niemiec, w większości wyznania ewangelickiego, choć byli też katolicy i baptyści. Wraz z powstaniem parafii konieczne stało się utworzenie cmentarza.
Obecny cmentarz ewangelicki, sąsiadujący z rzymskokatolickim, to niezwykle interesująca nekropolia, będąca zapisem historii miasta. Spoczywają tu twórcy gospodarczej potęgi Pabianic: rodziny Kruschów, Enderów, Kindlerów i Stenzlów, a także Preissów.
Niewielu wie, że znajduje się tu także grób Edwarda Vorteila, twórcy polskiej kinematografii, ojca chrzestnego Eugeniusza Bodo. To właśnie on swoją kamerą nagrał koronację ostatniego cara Rosji, a w Pabianicach otworzył pierwsze kino – Luna.






