• Słownik ortograficzny języka polskiego podaje tak: nazwy świąt (dni i dłuższych okresów świątecznych) piszemy literą wielką. Przykład: Wielki Tydzień, Niedziela Palmowa, Wielkanoc, święta Wielkiejnocy, ale już święta wielkanocne z małej. Z małej też śmigus-dyngus jako obyczaj, a nie święto. My to potrafimy komplikować i gmatwać. A tymczasem święta, te nam najbliższe, a więc wielkanocne, tchną spokojem, wyczekiwaniem i równowagą. Szczególnie tą w przyrodzie. Bo oto budzi się nowe, rześkie i młode. Krzyczy, piszczy, dziób otwiera. Ziewa, z gawry wyłazi, z norek i legowisk. Nie ma już tej głupiej ciągnącej się zimy. Marzanna, jeśli jeszcze się ją topi, została utopiona. Idzie nowe, a raczej już przyszło. I w ludzi wstępuje inny duch, nawet w pabianiczan. Śmiejemy się szerzej i śmielej, przepuszczamy w drzwiach wychodzących, zagadujemy do sąsiadów: a to że słoneczko świeci, a to że rowerem…, a to że trzeba na działkę… Pięknie. I nawet nam nie przeszkadza walenie w dywan po 22.00, no bo przecież trzeba, przyszła wiosna, idzie nowe. Może jakiś remoncik? Kredycik?

    Na wycieczkę w Polskę

    Wreszcie święta! Krótkie, ale z pomysłami. Wszystko nas inspiruje i pobudza do działania. Wyjazd. Niech będzie do Poznania. Tutaj możemy uczestniczyć w wielkanocnym obyczaju – żandarach, korowodzie przebierańców maszerujących przez miasto. Zwyczaj ten był już znany na początku XX wieku. Z kościoła wychodzą postacie, które w pochodzie odgrywają swoje role: baba, ksiądz, żandarm, grajek i kominiarz. Niech uciekają dziewczyny, bo są mazane sadzą! Obok na Kujawach chłopcy przed domami swoich dziewczyn rozbijają garnki z popiołem, a także grają w przywołówki, rymowanki układane na cześć płci pięknej.

    Albo na Podkarpacie. Tutaj Judaszki, ludowy zwyczaj, sięga jeszcze dawniejszych czasów, bo XVIII wieku. Kukłę Judasza, zdrajcę Jezusowego, rzuca się do rzeki i pali. Przez wszystkie dni świąteczne walą armaty i słychać wystrzały, a bębny i petardy nadają ton wszelkim świątecznym uroczystościom. W Małopolsce, niedaleko Limanowej można usłyszeć około północy z niedzieli na poniedziałek, pukanie do drzwi. To dziady śmigustne będą się upominać o jałmużnę i przypominać o przepięknej legendzie opowiadającej o Tatarach szukających pomocy. Tutaj również mieszkańców tamtejszych domów odwiedzają niemówiące duszki, gnomy, stworki leśne. Trzeba je przekupić słodyczami, aby nie robiły szkód. Tradycja ta nawiązuje do biblijnych wysłanników żydowskich, którzy nie uwierzyli w zmartwychwstanie Chrystusa i zaniemówili. Do dziś pozostał związek frazeologiczny: zaniemówić z wrażenia…

    więcej w papierowym wydaniu NŻP nr 15/2017

    Udostępnij