• Bogdan Prusisz z Dobronia od prawie trzydziestu lat bawi się fotografią. Jednak od kilkunastu zaczął na poważnie. Lubi utrwalać piękno przyrody i zabytki. Członek Łódzkiego Związku Fotografów Przyrody ma na koncie wiele wystaw. Naszym czytelnikom opowie o pasji do muzyki i o zdjęciach zrobionych na koncertach.

    Aleksander Duda: – Kiedy zrodził się pomysł, aby robić zdjęcia muzykom?

    Bogdan Prusisz:Obudziłem się w niedzielę rano, zjadłem jajecznicę z boczkiem i właśnie wtedy wpadłem na pomysł, żeby fotografować zespoły i muzyków. A poważnie, to nie było jakiegoś pomysłu. Muzyka i fotografia to dwie moje wielkie pasje. Po prostu spontanicznie udało mi się je połączyć. Pierwszy koncert, na jaki wziąłem aparat, to na pewno był koncert zespołu Raz Dwa Trzy, ale z tych zdjęć nie byłem zadowolony. Kiedy jestem na koncercie, odpływam w inny wymiar. Zapominam o wszystkich problemach, dolegliwościach. Nawet dokuczający kręgosłup milknie przy dźwiękach muzyki. A kiedy mogę jeszcze przy tym fotografować, to już jest odlot. Cudownie jest zatrzymać na zdjęciach emocje wykonawców, skupienie, radość… Oczywiście każdy koncert to inne zdjęcia i przeżycia. Nawet fotki robione w tym samym klubie za każdym razem wyglądają zupełnie inaczej. Jest to zależne od granej muzyki, klimatu, miejsca na sali, oświetlenia. Im bardziej podoba mi się wykonawca, tym więcej robię mu fotografii. Miłe jest też to, że ludzie na koncercie robią miejsce, a czasem kiedy jestem w tłumie potrafią ochraniać przed pogojącymi załogantami, którzy przeważnie również uważają na mnie, co wydawałoby się niewyobrażalne. Staram się też nie przeszkadzać uczestnikom koncertu i jak najmniej rzucać się w oczy, choć kawał ze mnie chłopa. To mi chyba zostało po fotografii przyrodniczej, gdzie trzeba być niewidocznym i nieingerującym w życie ptaków, zwierzaków czy owadów. Choć to zupełnie inny rodzaj fotografowania…

    Jakie zespoły fotografujesz?

    Może to zabrzmieć dziwnie, ale prawie wszystkie. Nie lubię tylko disco polo i techno. Uwielbiam dobry rock i wszystkie jego odmiany, ale posłucham i klasyki. Jestem otwarty na muzykę i wciąż poszukujący. Jeśli dzieje się coś interesującego, ruszam. Dzięki YouTube można posłuchać, co dany zespół prezentuje i zdecydować, czy warto się wybrać, czy lepiej znaleźć sobie inne zajęcie. Czasem decyduje wygląd zespołu i to, że będzie ciekawie prezentował się na zdjęciach, ale przeważnie kierunek wyznacza muzyka.

    Gdzie były te koncerty?

    Koncerty w normalnych czasach są wszędzie wokół i jeśli ktoś chce, może ogrom dobrych posłuchać i obejrzeć darmo. Są festyny, dni miast, koncerty plenerowe, rocznicowe. Jest coroczny już, świetnie zorganizowany Songwriter Łódź Festiwal „Pod zegarem” na rogu Piotrkowskiej i 6 Sierpnia. Bardzo ciekawy, choć dopiero raczkujący festiwal Pociąg do Kolumny, oczywiście w Kolumnie. Tapas Music Festival, krążący w wakacje po całym województwie. Są koncerty charytatywne. Naprawdę dzieje się w Łodzi i okolicach dużo. Do tego od czasu do czasu organizowane są spotkania z artystami, na przykład w Empiku, co dla mnie też jest interesujące. Cieszę się, że tak wielu moich ulubieńców doczekało się już swoich biografii. Świetne wrażenie zrobił na mnie Nergal. Szalenie pozytywny i wcale nie miał „diabła za kołnierzem”. Oprócz tego są kluby muzyczne, które też nie próżnują. Osobiście bardzo lubię małe, kameralne koncerty, gdzie muzyków ma się na wyciągnięcie ręki, a po koncercie można zamienić kilka słów, kupić płytę, wziąć autograf. Dla mnie magicznym klubem, takim domowym, jest TU, który stał mi się bardzo bliski od pierwszej w nim wizyty. Od chwili, kiedy zobaczyłem podejście właścicieli do gości i muzyków. Niestety, w tych ciężkich czasach klub walczy o przetrwanie. Mam nadzieję, że jednak dziewczyny sobie poradzą, bo są wspaniałe, serdeczne i bardzo gościnne. No i kochają muzykę, co też od razu widać i czuć. Jednak bardzo wiele klubów muzycznych pada albo ledwie wiąże koniec z końcem, co mnie, fana muzyki, bardzo dziwi i martwi.

    Twój niezapomniany koncert i ulubiony zespół to…

    Nie potrafię wybrać jednego koncertu, tak jak nie mam ulubionego jedynego zespołu. Na pewno do niezapomnianych należą koncerty Dżemu z Ryśkiem Riedlem w Siódemkach, Martyny Jakubowicz w Zapiecku (z przerwą na tort urodzinowy), Lao Che w Łodzi Kaliskiej (kiedy nie byli jeszcze zespołem tak bardzo „topowym”), Jacka Bieleńskiego i jego Marynarzy Łodzi w… Centrum Dialogu imienia Marka Edelmana, Lecha Janerki (staram się być na wszystkich jego koncertach w okolicy i nawet raz zdarzyło mi się dwa razy w jednym tygodniu, ale ostatnio pan Lech nie rozpieszcza). Dalej: koncerty Voo Voo, Maanamu (jeszcze w pierwszym składzie), Apteki, 1984, Roberta Kasprzyckiego, TSA, Dezertera, Moskwy, Perfectu, Kobranocki, Tomka Lipińskiego, Brygady Kryzys, Izraela, Harlemu, Czerwi w Jarocinie i Gomunicach, Zenka (ale tego Zenka mniej znanego i jego dawnego zespołu Kabanos), Świetlików, Limboskiego. Bardzo mocno utkwił mi w pamięci koncert Republiki po reaktywacji i upamiętniającej Republikę grupy Nowe Sytuacje. To tak pobieżnie i na szybko. A z ostatnich, duże wrażenie zrobił Bajzel (po koncercie sprawiał wrażenie, jakby przerzucił wagon węgla), Deriglasoff i jego Cyrk, BAiKA (z charyzmatyczną Kafi i Piotrem Banachem, twórcą wielu przebojów). Inne moje odkrycie to zespół Heima (z Olą, której głos uwielbiam) i jestem jednym z pierwszych fanów zespołu. Ciekawostką jest to, że jeden z muzyków pochodzi z Pabianic. Z mniej znanych zespołów zauroczył mnie jeszcze Fertile Hump – żywiołowością oraz takim trochę „joplinowskim” głosem wokalistki oraz Ugla, której piosenki są ilustrowane na żywo. Na pewno jeszcze ktoś ważny mi umknął z pamięci, ale i tak jest na bogato.

    Marzenia fotografa…

    Jeśli chodzi o marzenia koncertowe, to pewnie będę oryginalny. Bardzo, bardzo chciałbym zobaczyć na scenie zespoły: Tilt (koncert w 2019 dwa razy odwoływano, co było dla mnie wielkim rozczarowaniem), Klan, Siekierę (najbardziej w ostatnim przeobrażeniu), Valdo, Maleńczuka (z którym jakoś się mijamy), Annę Marię Jopek i Śmierć Kliniczną lub chociaż solo Darka Duszy, którego ostatni zespół Redakcja właśnie się rozpadł. Marzy mi się też wystawa zdjęć zespołów, ale wciąż dochodzą nowe fotki z kolejnych koncertów i nie mam czasu, żeby wszystko przejrzeć, ogarnąć, wybrać i wywołać.

    Gdzie można zobaczyć twoje zdjęcia?

    Fotki można zobaczyć na moim profilu fb. Zamieszczam je systematycznie, ale pomimo obecnie tak długiej przerwy w koncertach, wciąż mam do pokazania zdjęcia chyba z sześćdziesięciu. Z kilkoma zespołami i wykonawcami współpracuję bliżej. Przesyłam i udostępniam owoce mojej pracy i ich koncertu. Miło widzieć, jak wstawiają zdjęcia, na przykład jako fotki profilowe. Moja koleżanka zrobiła projekt na wystawę pod tytułem „Muzyczna Łódź” do łódzkiego budżetu obywatelskiego, ale trudno wygrać z gigantami. Projekt doszedł do fazy głosowania, więc i tak nie mam co narzekać. Tu chciałbym podziękować wszystkim, którzy oddali na niego głosy.

    foto: zbiory prywatne

    Żeby pokazać, jak ważna w moim życiu jest muzyka, przytoczę wierszydło, które napisałem.

    Dotarłem tu do skraju dróg – koniec już w plecy kłuje.

    Rachunek robię w swojej duszy. Niczego nie żałuję.

    Muzyka zawsze we mnie gra, choć czasem pogrzebowa,

    I w tę muzykę, jak w miłość ból, powplątywano słowa.

    Tak trudno w tekście znaleźć sens, jak w wódce ukojenie.

    Bo niby wolność, niby pokój, a war trwa i więzienie.

    Więc każde z słów rozbieram w snach, we własny wrzucam sos,

    Tonę we łzach, w poduszkę łkam – znalazłem w nich swój los.

    Dotarłem tu do skraju dróg, lecz koniec jest początkiem.

    Jak prządka sprawnie wiążę nić, osnowę łącząc z wątkiem.

    Muzyka zawsze we mnie gra, pozwala podnieść głowę.

    Serce napełnia mi otuchą, sącząc słowo za słowem.

    Niczym orzeźwiający potok w upalne popołudnie

    W tekście próbuję znaleźć sens i znów się robi cudnie.

    Więc każde z słów rozbieram w snach, jak piękną białogłowę.

    Już uleciały szpetne, złe. Dziś tworzę dobre, nowe!

     

     

     

    Udostępnij