• Z okazji Dnia Ojca rozmawiamy z Łukaszem Stenclem, radnym powiatowym, kierownikiem referatu sportu i programów oświatowych w naszym mieście, a prywatnie – tatą dwójki, fajnych chłopaków.

    Łukasz Stencel ma dwóch synów: 4,5-letniego Franka oraz młodszego Henia, który za niespełna dwa miesiące skończy 2 latka. Zamiłowaniem starszego są piłkarze i skoczkowie narciarscy. Jak mówi dumny tata, malec zimą namiętnie ogląda skoki i zna już wszystkich skoczków narciarskich z każdego kraju. Państwo Stenclowie w domu mają mnóstwo małych skoczków z kartonu, których wspólnie z Franiem wycinają i malują, a potem organizują konkursy skoków. Do tej zabawy wykorzystywana jest nawet długa łyżka do butów i kasztany.

    Obecnie Franek emocjonuje się trwającym Euro. Razem z rodzicami wpisuje wyniki do Skarbu Kibica, a do snu życzy sobie, aby mu czytać życiorysy sportowe piłkarzy. Przy okazji tych zainteresowań poznał już flagi i nazwy wielu państw. Jak opowiada nam radny, Franio uwielbia też… jeździć autobusami! Bystry chłopak zna już wszystkie linie w Pabianicach. Poza tym ma niespożytą energię. Najlepiej czuje się, gdy się rusza lub w coś gra. Aż nie można za nim nadążyć.

    Więcej spokoju (na razie) małżeństwo ma z małym Heniem. Młodszy z braci uwielbia oglądać książeczki i słuchać, gdy mama i tata mu je czytają. Lubi też bawić się różnymi specjalnymi pojazdami, koparkami, traktorami itp. Poza tym bardzo często podpatruje i naśladuje starszego brata.

    Czy pamięta Pan chwilę, w której dowiedział się, że zostanie tatą?

    Oczywiście. O tym, że Franio jest już w brzuchu u żony Katarzyny, dowiedziałem się w maju 2016, dokładnie w Dni Powiatu. Organizowałem wówczas turniej piłkarski, a potem wspólnie poszliśmy na koncerty. O drugim synku, Heniu, dowiedzieliśmy się w styczniu 2019 i ten dzień też dobrze zapamiętałem. Wtedy przyszedł do nas ksiądz po kolędzie, więc podzieliliśmy się z nim radosną nowiną.

    Jak Pan myśli – jakim jest ojcem? Jak radzi sobie w tej roli?

    Najlepszym jakim mogę być. Uważnym, refleksyjnym i analizującym. Staram się być zawsze na bieżąco, zdobywać wiedzę i po prostu cieszyć wspólną obecnością.

    Jaki ma Pan kontakt z dziećmi? Jak określiłby Pan Waszą relację?

    Uważam, że mój kontakt z synami jest bardzo bliski. Dużo rozmawiamy, staramy się spędzać razem wszystkie wolne chwile. Dużo się przytulamy. To ja usypiam starszego syna. Czytamy wtedy książki i słuchamy audiobooków. Staramy się też jeść wszyscy razem rodzinne posiłki, w weekendy obowiązkowo. W tygodniu, gdy czasu wolnego jest zdecydowanie mniej, chociaż wspólne kolacje.

    Czym się Pan interesuje? Co lubi robić? Czy można już dostrzec, że dzieci dzielą pasje taty lub idą własną, indywidualną ścieżką?

    Interesuję się przede wszystkim sportem. Lubię oglądać i śledzić rywalizację oraz wyniki zawodników i drużyn niemal we wszystkich dyscyplinach. Oprócz tego lubię wybrać się na rower lub na pływalnię, a rano przed pracą pobiegać po parku. Widząc zamiłowanie Franka do sportu, można powiedzieć, że może to ja go tym zaraziłem. Ja też w młodości wycinałem tabele, wyniki i sportowców z gazet. Na razie jest jeszcze młody, więc zobaczymy jak to się rozwinie. Tym bardziej trudno to ocenić u malutkiego Henia.

    W jaki sposób najczęściej spędza Pan czas ze swoimi dziećmi? Co lubicie wspólnie robić?

    Dużo spacerujemy, bawimy się na placach zabaw, gramy w piłkę, w gry planszowe, czytamy książki, jeździmy na wycieczki rowerowe po okolicach Pabianic. Lubimy się też czasami wybrać na dalsze wyjazdy samochodem, ale też autobusem lub pociągiem.

    Jak połączyć bycie ojcem z codzienną pracą, obowiązkami i hobby?

    Niestety, bardzo ciężko. Szczególnie gdy chce się spędzać z dziećmi jak najwięcej czasu, a tego, szczególnie w tygodniu, jest niewiele. Na co dzień pracuję w Urzędzie Miejskim, zajmując się między innymi tym co lubię najbardziej, czyli sportem. Mam też zaszczyt pełnić funkcję radnego powiatowego, działam społecznie w organizacjach pozarządowych. Zarówno praca zawodowa, jak i pozostałe aktywności wymagają zaangażowania większego niż osiem godzin dziennie tylko w tygodniu. Dlatego cenię sobie każdą chwilę spędzoną z dziećmi i żoną. Przykładam wagę, aby były one spędzone miło i pożytecznie dla nas wszystkich.

    Co jest najlepsze w byciu tatą, a co najtrudniejsze?

    Najlepsze jest patrzenie i obserwowanie jak dzieci się rozwijają, codziennie uczą się czegoś nowego, jakie są ciekawe świata. Uwielbiam słuchać niekończących się opowieści Frania z elementami fantastyki. Albo jego komentarzy na zasłyszane w telewizji lub radiu bieżące informacje polityczne czy sportowe. Do tego nieustający uśmiech Henia i codzienne wsłuchiwanie się w próbę wypowiedzenia przez niego nowego słowa lub wyrażenia. Najtrudniejsze jest często zrozumienie trudnych emocji i stawienie tym emocjom czoła.

    Jaka była najpiękniejsza chwila, odkąd został Pan ojcem?

    Nie zapomnę nigdy jak „kangurowałem” Frania zaraz po porodzie. Ze względu na konieczność cesarskiego cięcia nie mogłem być przy żonie. Zaraz po porodzie Franek wylądował na moim brzuchu, krzycząc wniebogłosy. Druga taka chwila to narodziny Henia. Byłem przy jego porodzie od samego początku do końca, a emocji z tym związanych nie można zapomnieć.

    Jak to w ogóle jest być rodzicem? Jakie uczucia i emocje temu towarzyszą?

    Duma, szczęście i przede wszystkim mnóstwo radości.

    Co odziedziczyły po Panu dzieci? Mają więcej po tacie czy po mamie?

    Franio jest bardzo temperamentny. To wulkan energii, po mamie. Henio jest dużo bardziej spokojny i opanowany, naszym wspólnym zdaniem – po tatusiu.

    Czego najbardziej chciałby Pan nauczyć swoje dzieci? Co chciałby im przekazać?

    Przede wszystkim tego, aby zawsze być sobą. Aby nie przejmowali się tym, co inni o nich mówią i nie przeglądali się w oczach innych.

    Jakie rady, wskazówki, ostrzeżenia miałby Pan dla ojców, zarówno tych przyszłych, jak i obecnych?

    Nie czuję się absolutnie autorytetem w tej sprawie, ale chyba najważniejsze jest to, aby rodzice na pierwszym miejscu stawiali relacje z dziećmi. Zaufanie, szczerość i bliskość. Docenianie i wykorzystywanie każdej chwili spędzonej razem.

    Mówi się, że każdy ojciec powinien wybudować dom, posadzić drzewo i spłodzić syna. Co Pan o tym sądzi?

    Nie zawsze przywiązuję dużą uwagę do tradycji, ale pomyślałem o tym powiedzeniu, gdy narodził się mój pierwszy syn. Cóż, ostatnią jego część wykonałem już podwójnie, teraz czas na realizację dwóch pozostałych.

    Jest Pan już dorosłym mężczyzną, tatą dwójki dzieci. A jak wspomina Pan swoją relację z tatą?

    Dobrze. Tata był opiekuńczy, zawsze bardzo starał się, aby zrobić dla mnie, jak i dla brata, wszystko jak najlepiej i bardzo się wszystkim przejmował. Bywał też surowy, ale ja także w młodym wieku, szczególnie jako nastolatek, bywałem czasami niezłym ancymonem. Do dziś tata jest nam pomocny w wielu kwestiach codziennego życia.

    Dziękujemy za rozmowę i życzymy wszystkiego dobrego z okazji Dnia Ojca!

    rozmawiała: Klaudia Kardas

    Udostępnij