Przez 34 lata posługiwała w kościele Najświętszej Maryi Panny jako zakrystianka. Była wychowawczynią, niemal matką, ministrantów i lektorów. Miała 94 lata.
Na stronie parafii księża informują, że pogrzeb siostry Wiktorii odbędzie się w poniedziałek, 9 listopada. O godz. 12.30 – modlitwa różańcowa przy ciele zmarłej, 13.00 – msza żałobna, 14.00 – odprowadzenie ciała do grobowca Sióstr Córek Bożej Miłości na cmentarzu katolickim (od bramy).
Wspomnienie
S.M. Wiktoria Małek urodziła się 24.12.1926 w Kocudzy. Jej imię chrzcielne to Stefania. Do Zgromadzenia wstąpiła 23.10.1953r. Rozpoczynając nowicjat 18.08.1954r. w Krakowie, przyjęła imię zakonne Wiktoria. Pierwszą profesję zakonną złożyła 18.08.1956r. w Krakowie, natomiast wieczystą profesję 22.08.1962r. także w Krakowie. Stefania Małek pochodziła z rodziny prostej, pobożnej, miała troje rodzeństwa. Z czwórki dzieci Andrzeja i Marii ona była najmłodsza. Do Zgromadzenia wstąpiła, mając 27 lat. Przez całe swoje „domowe” życie pomagała rodzicom na roli i w gospodarstwie.
Po złożeniu I Profesji zakonnej przez 15 lat pracowała jako zakrystianka w kościele parafialnym w Wilkowicach, a także w pralni. Od 1971 przez 34 lata pracowała w zakrystii u Księży Misjonarzy Wincentego a’Paulo w Parafii NMP Różańcowej w Pabianicach. Tam była ceniona za swoją sumienną i staranną pracę oraz za miłe i radosne usposobienie do wszystkich. Potrafiła być także wymagająca, dlatego w zakrystii zawsze panował ład i porządek.
S. Wiktoria miała pogodne, radosne usposobienie przez co zyskała sobie sympatię wielu osób. Bardzo często siostry, spotykając ludzi na ulicy, były pytane o zdrowie i samopoczucie s. Wiktorii. Nigdy nie brakło ciepłych słów pozdrowień kierowanych w Jej stronę. Dla ministrantów była jak Matka Duchowa. Wszyscy bardzo cenili sobie współpracę z s. Wiktorią. Była bardzo zaradna, zawsze wychodziła bez opresji z trudnych sytuacji. Miała wielu przyjaciół – nawet wśród policjantów, którzy podwozili Ją do domu zakonnego po długim dniu pracy w zakrystii. Nigdy nie narzekała, zapytana, jak się czuje, zawsze odpowiadała, że bardzo dobrze. Ta cecha, była u niej wybitna, wręcz zadziwiająca.
S. Wiktoria kochała wspólnotę. Zawsze pragnęła kontaktu z siostrami, zwłaszcza wtedy, gdy siostry poszły do pracy, chodziła po domu i szukała towarzystwa. Do końca swoich dni, dopóki siły Jej na to pozwalały, służyła swoją pomocą w kuchni. Bardzo lubiła przebywać wśród dzieci. Gdy były ciepłe dni s. Wiktoria chętnie spędzała czas na podwórku, rozmawiając z dziećmi z przedszkola. One bardzo do Niej lgnęły, traktowały Ją jak Babcię. Zadawały różne pytania i słuchały uważnie Jej opowieści.
Jednak Jej najbardziej ukochanym miejscem była kaplica. Długie godziny spędzała w towarzystwie Pana Jezusa. Kochała modlitwę i lekturę duchową. Zawsze z radością pozdrawiała Pana Jezusa i szczerze modliła się: „Boże, bądź miłościw grzesznej duszy mojej” – ten akt strzelisty powtarzała zawsze, gdy kładła się na spoczynek.
Jej pogodna, uśmiechnięta twarz odzwierciedlała twarz Chrystusa, była niczym odbicie Jego Twarzy. Jej życie było całkowicie oddane dla Boga, biednych i dla naszego Zgromadzenia. Zgodnie z zawołaniem M. Franciszki „Czynić dobro, nieść radość, uszczęśliwiać, prowadzić do Nieba” była radosnym narzędziem w rękach Pana. Bogu dzięki, za Jej życie, posługę, za bycie Siostrą dla każdego. Niech Dobry Ojciec wynagrodzi Jej trud ziemskiego życia wiecznym szczęściem w Niebie!
źródło: parafia NMP