• News will be here
  • Na wschodnią granicę trafiają dary od pabianiczan. Do naszego miasta przybywają kolejne ofiary wojny w Ukrainie. 

    4 marca do Pabianic przyjechało 13 rodzin z przejścia granicznego w Dołhobyczowie. Pochodzą z Kijowa, Charkowa, Kramatorska, Lwowa i Żytomierza.

    Koczowali na granicy. Kobiety z Kramatorska pokonały ponad 1.600 km, żeby znaleźć bezpieczny azyl. W podróży były 7 dni. Przyjechało ponad 20 dzieci. Najmłodsze nie mają nawet roku – informują pracownicy starostwa. – Nasz konwój wyruszył z Pabianic w czwartek o godz. 21.00. To był transport kocy, powerbanków, termosów, słodyczy dla dzieci, bakalii, owsianek do szybkiego przygotowania. Koce i termosy trafiły prosto na ukraiński front. Najważniejsza była jednak pomoc uchodźcom. 

    Konwój wrócił do Pabianic w piątek przed godz. 22.00. Na uchodźców czekały rodziny, które zabrały ich do swoich domów. Na naszej ziemi przyjął ich starosta Krzysztof Habura i Paweł Glapa z Powiatowego Centrum Zarządzania Kryzysowego.

    W sali kominkowej czekała na nich gorąca herbata. Do Pabianic trafiło 39 osób z Ukrainy, kobiety i dzieci. Z nimi przyjechały też dwa koty i pies – dodają urzędnicy. –  Na granicę jako wolontariusze pojechali: lekarz Agnieszka Brzdąk, tłumacze Halyna Kovalchuk i Wasyl Kwiatkowski, laborantka – pani Jadwiga, Krzysztof Rąkowski, Michał Kukieła, Michał Michalski i kierowca drugiego busa – Mariusz.

    Jeszcze na granicy każda rodzina dostała startery, by móc zadzwonić z Polski do bliskich, którzy zostali w Ukrainie.

    Pierwsza spontaniczna akcja z Krzysztofem i trzema Michałami pozwoliła nawiązać kontakt z wolontariuszami, koordynatorami, urzędnikami czy władzami samorządowymi, które działają na pierwszej linii frontu. Stąd druga akcja mająca na celu pomoc uchodźcom, jak i rozeznanie form pomocy dla wolontariuszy i samorządu na miejscu. Ośrodki są pełne uchodźców i za chwilę mogą mieć problemy, by zapewnić im bezpieczne schronienie. Udało się pomóc 13 rodzinom, kobietom i dzieciom. 37 bezpiecznych osób z Charkowa, Kijowa, Krematorska, Lwowa czy Żytomierza – mówi zaangażowany w pomoc Krzysztof Rąkowski, przewodniczący Rady Miejskiej –  „Lansujcie” ten odruch serca dalej. Uśmiechy dzieci i ich mam czy babć są tego warte. Niech mają poczucie bezpieczeństwa i namiastkę domu.

    Równolegle na polsko-ukraińską granicę w czwartek wieczorem dojechały z Pabianic dwa busy pełne darów od pabianiczan. Jeden z nich został rozładowany w Przemyślu (z kubkami termicznymi, karimatami i środkami czystości), a drugi w Rzeszowie (ze specjalistycznymi środkami ratunkowymi i opatrunkowymi).

    Nasz wyjazd miał wyglądać zupełnie inaczej. Mieliśmy pojechać do Rzeszowa i Przemyśla wypakować pomoc humanitarną i bezpośrednie zabezpieczenie medyczne dla żołnierzy. Dlatego mieliśmy towarowego busa i zapakowanego po dach, wysłużonego dobelka. W drodze przyszła wiadomość o kobiecie, Tatianie, która już zmierza w kierunku granicy z dwiema córeczkami. Potrzebują pomocy, transportu i schronienia. Partner i ojciec prawdopodobnie zginął w walce. Rozładowaliśmy auta i ruszyliśmy w stronę Hrubieszowa. O 23.00 odebraliśmy dziewczyny z centrum pomocy. Przed 7.00 były już w łódzkim domu – relacjonował w piątek Michał Pietrzak, pomysłodawca zautomatyzowanej bazy mieszkań dla uchodźców.

    foto: starostwo

    Udostępnij