• News will be here
  • W trakcie sobotniej lekcji muzealnej „Polewka, groch ze słoniną czy… potrawka z podróżnego?” rozprawiano o tradycjach, jakie panowały w dawnych karczmach znajdujących się w naszym regionie.

    Prowadzącą zajęcia była muzealniczka Sławomira Ruta. Opowiadała o karczmach, w których spożywano posiłki, ale również nocowano i dzielono się wieściami z całego świata.

    Zadziwiające okazało się to, jak wielu dobrze znanych dziś potraw wtedy jeszcze nie serwowano. Najbardziej znanym, i odkażającym zarazem, napojem było piwo. Najpopularniejszą zupą był barszcz – zielony z kiszonych roślin.

    W trakcie spotkania najmłodsi mogli zapoznać się z wieloma staropolskimi przepisami, np. na sok brzozowy z XVI wieku czy też groch ze słoniną. Mieli możliwość spróbować soku z kiszonego buraka według dawnego przepisu. Ciekawostką była też receptura zupy z chleba.

    Dzieci oraz ich opiekunowie dowiedzieli się, że najbardziej powszechny napój, czyli piwo było również podstawą jednej z popularnych w dawnych czasach zup.

    A co z pabianickimi karczmami? Według legendy najpopularniejszą z nich była karczma „Pod Kurakiem”. Niestety, nie cieszyła się dobrą sławą. Goście po posiłku i położeniu się spać byli mordowani oraz okradani przez gospodarza karczmy.

    Jednym z zadań w trakcie muzealnych zajęć było wyszukiwanie na wydrukowanych konturach map miejscowości, w których znajdowały się dawne najstarsze karczmy. Oprócz Pabianic były to: Rzgów, Górka Pabiańska (dzisiejsza Górka Pabianicka), Petrykozy, Kudrowice, Żytowice, Świątniki, Rokicie czy też Dobroń.

    Młodzi miłośnicy historii mieli za zadanie zaprojektowanie kubka, który miał nawiązywać do postaci karczmarza. Do dyspozycji były tematyczne naklejki, przedstawiające np. godło karczmy, a także flamastry, cekiny. Kreatywnych prac zdecydowanie nie zabrakło!

    W czasie zajęć dyskutowano także o tym, kto mógł zostać karczmarzem. Jak się okazało, mógł nim być nawet ksiądz.

    Kolejnym zadaniem pabianickiej młodzieży było stworzenie legendy. Powstało więc opowiadanie o dłutowskim karczmarzu Staśku, jego pięknej córce i serwowaniu zatrutych ryb oraz antidotum na nie. Nie zabrakło intrygi i wątków niemal detektywistycznych, a także strasznych. Na szczęście w twórczych zmaganiach znalazł się pomysł na happy end.

    Udostępnij