Rozmowa z Pauliną Matysiak, posłanką i liderką listy Lewicy w wyborach do sejmu.
Pani Poseł…
Posłanko!
Dobrze, Pani Posłanko. Porozmawiajmy jak Polka z Polką, czyli o prawach kobiet…
To ja może od razu zaznaczę, że samo to, że ciągle musimy o nich rozmawiać, to świadczy, że potrzebujemy Lewicy. Niech Pani pomyśli: o „łamaniu praw człowieka” rozmawiamy w kontekście jakiejś Rosji, Korei czy innej egzotycznej satrapii, prawda? Niestety, Polska jest trochę taką satrapią, jeśli chodzi o prawa kobiet.
Aż tak?
Wie Pani, na papierze może i pewne rzeczy wyglądają dobrze, ale praktyka jest zupełnie inna. Zresztą po wyroku Trybunału z 2020 roku nawet na papierze jest źle. I to nie jest jakieś widzimisię moje. Polska regularnie dołuje w europejskich rankingach, jeśli chodzi o prawa kobiet. Jeśli chodzi dostępność aborcji, jesteśmy taką czerwoną plamą Europy. Nie wiem, czy Pani wie, ale na Podkarpaciu po wyroku TK de facto w ogóle przestano wykonywać legalne aborcje.
Chcecie to zmienić jako Lewica?
Tak, oczywiście. Jako Lewica jesteśmy partią pierwszego wyboru dla wszystkich kobiet. Jesteśmy jedyną partią, która konsekwentnie walczy o prawa kobiet. Dla przykładu: widziała Pani ten Marsz Miliona Serc w Warszawie? Wszystko fajnie, na scenie nasi partnerzy, dobre przemówienie Czarzastego. A jednak, na scenie pojawiła się tylko jedna kobieta i jeszcze Tusk pomylił akurat jej imię. Taki obraz wystarczy za wiele słów. My, Lewica, jesteśmy jedyną progresywną siłą w polskiej polityce i jedyną, która reprezentuje interes kobiet.
Czylico, aborcja?
Tak jest. Bezpieczna, dostępna, legalna i dostępna od ręki aborcja dla każdej kobiety, która nie chce być w ciąży. Do 12. tygodnia, żadnych pytań, żadnych wyjaśnień — to po prostu zabieg medyczny. Kobieta decyduje o swoim ciele, kropka. To jest europejski, cywilizacyjny standard.
Niektórzy powiedzą, że niemoralny…
Niemoralne to jest, żeby o moim czy Pani ciele, o ciałach naszych sióstr i przyjaciółek decydowała osoba trzecia. W szczególności jakiś mężczyzna. Każdy i każda ma prawo do wolności i decydowania o swoim ciele. Zresztą, jacy „niektórzy” mieliby tu mieć głos? „Niektórzy”, czyli faceci – biskupi, katoliccy fanatycy, poplecznicy PiS-u. Jako Lewica mówimy im STOP!
A co z in vitro?
Dostęp do in vitro jest dzisiaj często ograniczony – bo ideologia, bo pieniądze, bo niejasne, trudne programy. Lewica to zmieni: in vitro będzie refundowane, dostępne dla każdej pary, która chce mieć dzieci w ten sposób. Nawiasem, to jest ten bałagan w głowach polityków prawicy. Mówią, że są „za życiem”, jak chodzi o aborcję, a jeśli chodzi o in vitro, to nagle są przeciw życiu? My, na Lewicy, jesteśmy konsekwentni. Uważamy, że te z nas, które chcą dzieci mieć, powinny je mieć. A te, które nie chcą, nie powinny. Proste? Na tym polega wolność przecież.
I co, 500+ i inne programy rozdawnictwa tę wolność dadzą?
Pani mówi rozdawnictwo, a ja widzę spory kawałek wolności, którą te 500 złotych na dziecko daje. Program 500+ to po prostu mniej noża na gardle. Można spokojnie pomyśleć: teraz stać mnie na więcej. Może pojadę na wakacje? Może nie muszę kurczowo trzymać się tej pracy, w której szef słabo płaci, za to rzuca obleśne żarciki? Jak mam te dodatkowe 500 złotych na dziecko, to moja pozycja jest od razu inna. Inaczej negocjuję z takim szefem, mogę szerzej i swobodniej pomyśleć, mogę odważniej szukać nowej pracy i tak dalej. Mam komfort wyboru.
Czyli?
Wie Pani, to jest tak, że jak nie mam pieniędzy, to pójdę do najgorszej pracy, będę znosić najbardziej perfidny wyzysk, no bo muszę jeść, a przede wszystkim dzieci muszą jeść. A jak mam wsparcie od państwa, to mam od razu komfort, poduszkę bezpieczeństwa. I o to właśnie chodzi, na tym polega XXI wiek. Ten „komfort wyboru” jest tym, co chcemy dać ludziom jako Lewica. Na wielu polach. Nie chcesz być w ciąży? Nie musisz. Nie możesz zajść w ciążę? Możesz spróbować z in vitro. Praca jest kiepska? Spokojnie, państwo daje przelew na dzieci – możesz poszukać lepszej. I tak dalej.
Czyli 500+ jest w porządku?
Tak, program 500+ to jest świetna rzecz. Oczywiście, szczegóły są zrobione po pisowsku, jak to u ministra Sasina. Ale ogólny kierunek jest słuszny. Tak, państwo ma pomagać ludziom. Lewica zawsze zagłosuje za utrzymaniem 500+, za waloryzacją do 800+ i tak dalej.
Jest Pani znana ze zdjęć w pociągach i autobusach. Skąd ta miłość do transportu publicznego?
Jest to wolna miłość (śmiech). Widzi Pani, tak jak z miłością między ludźmi, gdzie żaden biskup czy inny oligarcha z Torunia nie może ludziom narzucać jak, kogo, kiedy i gdzie mają kochać, tak samo i z transportem. Chodzi o to, żeby nie zmuszać. Znów: komfort wyboru! Bo dzisiaj mamy tak, że życie w Polsce de facto zmusza do posiadania samochodów. Jak jestem bezdzietną singielką z Warszawy, to mogę sobie jeździć tym metrem i tramwajem, jasne, ale wszędzie poza wielkimi miastami, zwłaszcza jak są dzieci, samochód jest koniecznością. A jest tak, dlatego że państwo olało transport publiczny, przydusiło kolej. Całą Polskę zbudowano tak, żeby dało się po niej jeździć tylko samochodem. Ten trend Lewica odwróci i dlatego ja tak promuję transport publiczny. I tu nie chodzi o zdjęcia, tylko o konkretne strategie rozwoju – przywracania połączeń, tworzenia nowych i tak dalej. U nas, i w całej Polsce. Chodzi o komfort wyboru: żeby w najgłupszej sprawie nie trzeba było od razu pchać się autem. Żeby po prostu była alternatywa. Dobry, czysty, sprawny i tani pociąg, autobus, tramwaj i tak dalej.
No dobrze. A jakieś ostatnie słowo?
Proszę Was, wszystkie kobiety, o głosy! Na mnie osobiście i szerzej, na Lewicę. My, jako Lewica, chcemy załatwić konkretne sprawy, na przykład takie jak wyżej omawiałyśmy. Chcemy uwolnić Polskę od fanatycznego zacietrzewienia prawicowych polityków. Nie chcemy, żeby było tak, że jesteśmy wszystkie zakładniczkami tego, co tam nowego wymyślą Kaczyński z Przyłębską. Jesteśmy jedyną siłą postępową w polskiej polityce, jesteśmy jedyną siłą stuprocentowo proeuropejską. Jesteśmy przyszłością. My Lewica i my, kobiety.
materiał KW Nowa Lewica