W środę (5 kwietnia) późnym wieczorem pabianiccy policjanci zauważyli mężczyznę idącego pasem awaryjnym na drodze ekspresowej S14. Okazało się, że 47-latek nie ma za co wrócić do domu.
O godz. 20.40 dyżurny pabianickiej komendy otrzymał zgłoszenie dotyczące pieszego poruszającego się pasem awaryjnym na drodze ekspresowej S14 przed węzłem Dobroń.
– Mężczyzna był niewidoczny dla kierujących. Taka sytuacja stwarzała ogromne zagrożenie i wymagała natychmiastowej interwencji. Dlatego na miejsce niezwłocznie pojechali policjanci – mówi sierż. sztab. Agnieszka Jachimek z pabianickiej komendy.
Mężczyzna szedł w kierunku Wrocławia. Był ubrany na czarno i nie posiadał żadnych elementów odblaskowych. Znajdował się w miejscu, gdzie ruch pieszych jest zabroniony.
– Okazało się, że 47-latek potrzebuje pomocy. W rozmowie z policjantami przyznał, że pochodzi z Podkarpacia, wraca z łódzkiego szpitala i nie ma przy sobie pieniędzy. Nie może skontaktować się z rodziną, która mogłaby mu pomóc w tej sytuacji – dodaje funkcjonariuszka.
Mundurowi zabrali mężczyznę do Pabianic i zadzwonili do jego córki, która przelała pieniądze na podróż. Pojechali z 47-latkiem na dworzec PKP i poinformowali o możliwościach powrotu do domu.
– Mężczyzna ze łzami w oczach podziękował policjantom za ich empatyczną postawę i okazaną mu pomoc – podsumowuje sierż. sztab. Jachimek.