• News will be here
  • W sobotnie popołudnie w Muzeum Miasta Pabianic odbyło się spotkanie, przenoszące w świat kultury żydowskiej, zatytułowane „Żydowska kobieta od kuchni”. Przedstawiła go Magdalena Jureńczyk wraz z córką Julią. Opowieść ta snuta była wokół zastawionego tradycyjnymi produktami stołu.

    Wybraliśmy na to spotkanie termin czerwcowy, ponieważ maj był miesiącem obchodów wydarzeń związanych z pabianickimi Żydami, ale przede wszystkim ma kontekst martyrologiczny, związany z likwidacją pabianickiego getta – mówiła prowadząca 24 czerwca spotkanie muzealniczka Sławomira Ruta.Staramy się też przywoływać tematykę z życia codziennego, z historii rodzin, kultury, osób indywidualnych. Kuchnia jest, według nas, jednym z tych obszarów, które bardzo dobrze ukazują właśnie życie codzienne. Pani Magdalena i pani Julia mają związki z pabianickimi Żydami, co prawda dość odległe w czasie, ale czują więź z tą kulturą i na pewno wiele powiedzą nam właśnie o tych tradycjach. Rzecz dotyczy rodziny Fuksów, która mieszkała w Pabianicach na ulicy Majdany. Skupimy się dziś jednak na kuchni, rodzinie, tym, jak kobiety funkcjonowały i aspekcie kulinariów.

    Na ustawionym w muzealnej sali stole pojawiły się tradycyjne żydowskie potrawy, np. szabatowa chałka. Jak się okazało, ta w wersji słodkiej, którą tak dobrze znamy, pojawia się na żydowskich stołach tylko od święta, w trakcie obchodów Nowego Roku. Wypiek spożywany na co dzień jest wytrawny. Pojawił się też humus, a także cymes – marchewka z bakaliami, rodzynkami i żurawiną. Pabianiczanie mogli spróbować ziemniaczanego kugla. Napić się można było natomiast soku kiduszowego z winogron.

    W trakcie spotkania pani Magdalena opowiadała o swoich korzeniach oraz rodzinie żydowskiej, która pochodziła właśnie z naszego miasta: – Moja babcia urodziła się w 1908 roku w Pabianicach. Nazywała się Cypoira Fuks. Pochodziła z bardzo ortodoksyjnej rodziny. Jej tata był nauczycielem Tory, czyli tak naprawdę rabinem. Prowadził heder, czyli szkołę dla chłopców w swoim domu. Pracował też w szkole żydowskiej przy Warszawskiej. Rodzina była duża. Gdy urodziła się moja babcia, jej najstarszy brat był już żonaty i rodziły się jego dzieci. Niestety, nie mam bliższych informacji o rodzinie. Jeśli chodzi o zajęcia dziewcząt i kobiet, najczęściej szyły, cerowały i gotowały i piekły. Niestety, w życiorysie babci pojawiły się też przykre momenty. Jej ojciec wyklął ją, gdy zakochała się w polskim chłopaku. Co ciekawe, przez przypadek natknęłam się też na artykuł ze starej pabianickiej gazety „Echo” z lat 30., który mówił o moim dziadku Derdoniu. To właśnie z gazety dowiedziałam się, że dziadek przeszedł na judaizm. Trudno stwierdzić jednak, czy to nie ówczesny „fake”.

    W muzeum dominował jednak temat kuchni żydowskiej. Tajemnicą nie jest też już teraz dla pabianiczan pojęcie koszerowania potraw i produktów. Nie zabrakło zasad dotyczących spożywania posiłków, jak np. zakaz łączenia produktów mlecznych z mięsem. Ciekawostką okazało się też mięso koszerne, które musi pochodzić ze zwierzęcia zabitego przez Żyda i nie może zawierać krwi. Jeśli chodzi o smaki, w kulturze żydowskiej standardem są połączenia np. słodkiego z ostrym.

    Podczas prelekcji dowiedzieć się można było również o tradycjach kulinarnych związanych z konkretnymi świętami w żydowskim kalendarzu. Np. ciasteczka hamentasze to tradycyjne wypieki na święto Purim, upamiętniające bohaterskie czyny Estery. Tradycją jest także przygotowywanie na święta dań faszerowanych lub smażonych na oliwie.

    Na co dzień w żydowskich domach w jadłospisie pojawia się np. jogurt z musli, czyli kwakier. Śniadania są lekkie, obiady to bogate drugie dania, dużo kasz, grillowanych warzyw. Podstawowym napojem jest woda, którą Żydzi mają zawsze przy sobie. Pabianiczanie mogli zobaczyć też tradycyjne żydowskie naczynia, np. kidusz na wino.

    Tematem zadawanych przez pabianiczan pytań stało się też życie i obyczaje ortodoksyjnych Żydów, edukacja kobiet, wychowywanie dzieci w tej kulturze, a także porównywanie tradycji i obyczajów polskich i żydowskich.

    foto: red.

    Udostępnij