Ferie ruszyły pełną parą. Zainteresowanie wzbudziły między innymi ferie w muzeum.
W drugim dniu ferii (30 stycznia) w Muzeum Miasta Pabianic odbyły się zajęcia „Ale detale”. Poprowadziła je Justyna Ruszkiewicz. Zgromadziły one grupę pabianiczan, którzy podzieleni na zespoły poszukiwali na terenie zamku i w jego podziemiach detali, czyli symboli ze znakami.
Najmłodsi przyglądali się detalom różnego typu. Nie zabrakło nawet konieczności rozszyfrowywania rodzaju materiału, z jakiego zbudowany został zamek. Dowiedzieli się także o legendach związanych z symbolami naszego miasta, a także faktach historycznych, które wymalowane zostały na ścianach budynku. Widoczne są na nich bowiem wizerunki władców Polski, przede wszystkim Władysława Jagiełły, któremu zawdzięczamy to, że w naszym herbie są właśnie trzy korony, gdyż tyle razy władca gościł w naszym mieście. Młodzi tropiciele odwiedzili także znajdujący się w zamku alkierz.
W trakcie oglądania wystawy pt. „Symbol miasta” najmłodsi mogli dowiedzieć się, jak zbudowany jest nasz zamek, a także z jakiego czasu pochodzi ten słynny budynek. W muzealnych piwnicach mogli przyjrzeć się z bliska wiekowym murom. Dowiedzieli się, z czego wiele lat temu powstawały cegły służące do zbudowania symbolu naszego miasta. Zauważyli też na murach dziwne ślady…
– Są to pozostałości po tym, jak nadmiar gliny, z której powstawały cegły do budowy dworu, ściągano palcami. Jest tutaj nawet cegła ze śladami palców robotnika, który prawie 500 lat temu wyrabiał ją – wyjaśniała oprowadzająca po zakątkach Justyna Ruszkiewicz. Ceglarzy z dawnych czasów najmłodsi mogli zobaczyć na archiwalnych zdjęciach.
Dzieci oraz ich rodzice dowiedzieli się także, że kanonicy, których często kojarzymy z Kapitułą Krakowską i zamkiem, mieszkali na ziemiach obecnych Pabianic kilkaset lat przed wzniesieniem dworu. Na jego miejscu stał drewniany odpowiednik. Miał on jednak swoją tragiczną historię – spłonął od nieupilnowanego ogniska, które znajdowało się w jego środku.
Zagadką dla najmłodszych była także liczba schodów prowadzących na basztę. Każdy z uczestników miał za zadanie oszacować, ile ich było. A było ponad 40.
Po powrocie do muzeum najmłodsi poszukiwali kolejnych ukrytych herbów, m.in. widocznych po wyjrzeniu za okno budynku. W sali koncertowej mogli wykazać się spostrzegawczością, biorąc pod lupę znajdujący się w niej obraz i zastanawiając się, jakie i ile rodzajów owoców i warzyw jest na nim przedstawione (to detale!).
Ostatnia część spotkania odbyła się na strychu, gdzie dzieci mogły poszukiwać ukrytych znaków ciesielskich. Głównym zadaniem jednak było stworzenie z gotowych elementów herbu kanonika. Prace były bardzo twórcze!
foto: red.