Do sklepu wchodzimy pojedynczo lub maksymalnie do pięciu osób. Właściciele tworzą strefy buforowe, niektórzy myślą o zawieszeniu działalności.
Na sklepikarzy padł koronawirusowy strach. Nic dziwnego, że podejmują środki ostrożności. Obsługiwanie klientów w rękawiczkach to już standard. Sklepy wprowadzają jednak dodatkowe procedury.
Do niektórych, na przykład do aptek, można wejść tylko pojedynczo. W „Żabkach” może przebywać maksymalnie do pięciu osób. Zainstalowano tam również specjalną pleksę, która oddziela ekspedientki od klientów. Zdecydowano się skrócić godziny otwarcia (niektóre pracują od 7.00 do 22.00).
Podobnie jest w prywatnych sklepikach, gdzie również pojawiły się pleksy, szyby, a także strefy buforowe zrobione np. ze zgrzewek piwa. Skrócone są również godziny pracy. Niektórzy zastanawiają się, czy w ogóle nie zawiesić działalności.
– Zdrowia nie da się kupić za żadne pieniądze, a my jesteśmy bardzo narażeni. Przecież przez sklep przewija się tyle osób. Jeszcze się zastanawiamy, ale raczej skłaniamy się ku zamknięciu – usłyszeliśmy od jednej z właścicielek.
W SDH przed drogerią pojawił się nawet specjalny środek do dezynfekcji. Klienci chętnie z niego korzystają.